Ostatnio coraz częściej natykam się na hasło JESTEŚ WYSTARCZAJĄCO DOBRA i bardzo mi się ono podoba. Dziś będzie o tym dlaczego powinnaś jak mantrę powtarzać sobie co rano i kilka razy w ciągu dnia „bądź dobra dla siebie, bądź dobra dla siebie”.
Do tego wpisu zainspirowało mnie spotkanie #sielubie, w którym brałam udział 2 października. Nie będzie to relacja z naszego babskiego dnia, w tym jestem kiepska. Raczej moje przemyślenia i refleksje po całym dniu spędzonym z dziewczynami.
Z racji mojego zawodu, często pracuję z kobietami, które nie akceptują siebie. Pomimo osiągnięcia życiowego sukcesu, one wciąż widzą w sobie niedociągnięcia. Ich mężowie uważają je za największe skarby świata, przyjaciółki zazdroszczą, sąsiedzi podziwiają, a one patrząc w lustro widzą tylko wady albo rozpamiętuję potknięcia sprzed lat.
Skąd się w nas to bierze?
Dlaczego nie potrafimy czasami po prostu odpuścić i zacząć się doceniać? Patrzeć na siebie tak jak patrzą na nas nasi bliscy, którzy nas kochają?
Bo nikt nas tego nie nauczył…
Umiemy wyciągać całki, znamy wszystkie stolice europejskie, wiemy co to mitochondrium i inne takie, w sumie to niepotrzebne. Ale nie wiemy jak zaakceptować dodatkowe 5 kg, duży/mały biust czy cellulit na udach.
Dlatego dziś kilka wskazówek ode mnie jak się tego nauczyć. Jak zacząć kochać siebie, odpuszczać i nauczyć się cieszyć tym co mamy zamiast sięgać po nierealne cele.
bądź dobra dla siebie
nie porównuj
Wejdź w moje buty, przejdź moją życiową ścieżką i dopiero porównuj się do mnie. Koniec.
To zdanie powinno być jak mantra. Niestety, jesteśmy porównywani od dzieciństwa i porównywanie wpajają nam zazwyczaj nasi bliscy. Dostałaś 2 ze sprawdzianu, to padało pytanie „a co dostała Ania czy Kasia”, dostałaś 5 pewnie nie raz padło „a czy były niższe oceny”… ah, nie było, to pewnie ta 5 to nic, bo sprawdzian był za prosty. Założę się, że część z nas to zna z autopsji.
Z wiekiem zaczynamy porównywać nasze ciała, zarobki, mieszkania czy samochody. Porównujemy wykształcenie, wygląd, rodziny. Koleżanka jest weganką, a Ty nie dość, że nie wiesz co to seitan, to jeszcze czasami jesz mięso? I co z tego?!
To piekło w czystej postaci nie prowadzące do niczego dobrego.
Bo ta lista jest bez końca. Zawsze znajdzie się ktoś ładniejszy, szczuplejszy, bardziej wysportowany, młodszy, lepiej ubrany, bardziej uzdolniony, bogatszy, z lepszym samochodem czy większym domem, ktoś kto dłużej od Ciebie nie je mięsa czy glutenu… stop!
Serio chcesz tak żyć? Próbując dorównać do kogoś innego nigdy nie będziesz z siebie zadowolona. Mało tego – nigdy nie zaczniesz żyć, bo wciąż będziesz skanowała życie innych. Sąsiadów, bliskich i tych zupełnie obcych, którzy nie powinni w ogóle być dla Ciebie wyznacznikiem szczęścia.
A każdy z nas ma inne zasoby, zdolności, możliwości, tempo i… potrzeby oraz ambicje.
Szkoda, że tak łatwo stajemy się wobec siebie tacy krytyczni a tak źle reagujemy na komplementy i pochwały, zamykając się na to co stanowi nasze mocne strony.
weź kartkę
Wypisz teraz na kartce swoje największe zalety. Zastanów się za co najczęściej chwalą Cię Twoi bliscy?
Jesteś cierpliwa i umiesz słuchać? Może doskonale radzisz sobie z oceną sytuacji i zawsze potrafisz doradzić. Pieczesz fantastyczne ciasta, orientujesz się w terenie i jak nikt posługujesz się mapą? Jesteś świetna w planowaniu wycieczek – długich wojaży i jednodniowych mikro wypraw? Jesteś pomocna przy remontach albo aranżowaniu wnętrz? Masz rękę do roślin czy chętnie zadbasz o zwierzaka w czasie urlopu właściciela?
Myślę, że trochę się tego znalazło… A może zabrakło Ci kartki?
odpuść czasem
Nie brnij, machnij ręką! Dlaczego z taką lubością brniemy w sytuacje, które nam nie służą i z góry skazane są na porażkę? Dlaczego tak trudno jest nam odpuścić?
Niepowodzenie sprzed lat, „zły start” w życiu, głupie ambicje…
Wdech, wydech…
Oczyść umysł i zacznij jeszcze raz. Zazwyczaj naprawdę nie ma sensu rozpamiętywać tego co minęło i próbować naprawiać tego co poszło nie po naszej myśli lata temu. Postąpiłaś słusznie. Wtedy gdy podejmowałaś tamtą decyzję najpewniej było to najlepsze rozwiązanie i najpewniej było ono podyktowane obecną sytuacją.
OK, być może teraz postąpiłabyś inaczej. Ale teraz to teraz. Wtedy było inaczej. I tyle. Znajdź sobie inny cel na miarę swoich aktualnych potrzeb.
Masz coś co Cię gryzie, co wciąż nie daje Ci spokoju i powraca jak bumerang, pomimo że nie jest Ci to już w ogóle potrzebne w dzisiejszym życiu?
Napisz to na kartce.
Już?
To teraz ją zgnieć i wyrzuć do kosza, a najlepiej spal albo wrzuć do kominka. Żeby Cię nie kusiło wyciągnąć kartkę z kosza i zacząć ją prasować…
pozwól sobie na błędy
Inni wciąż chwalą Cię za umiejętność wyciągania wniosków, bliscy opierają się na Twoim doświadczeniu i proszą Cię o porady?
A Ty wciąż rozpamiętujesz, że rok temu się machnęłaś albo że coś nie udało Ci się za pierwszym razem.
Jesteśmy tylko ludźmi i pomimo że każdy z nas jest w czymś ekspertem nadal jest tylko człowiekiem. Omylnym, nieustannie uczącym się i absolutnie nie wszechwiedzącym.
Naucz się mówić „sprawdzę i wrócę z tą informacją” albo „nie wiem, ale poszukam i jak tylko się dowiem dam znać” albo „nie wiem, ale może Ty wiesz i mi pomożesz”.
Jesteśmy bombardowani informacjami. Przeładowani niusami, które w 99% są nam totalnie zbędne! Odetnij się od nich i skup na tym co dla Ciebie najważniejsze. A to Ci pomoże bez wyrzutów sumienia mówić „nie wiem”, „to nie leży w polu moich zainteresowań”.
poproś o pomoc
Ah, wiem… to straszny wstyd! To taki obciach nie wiedzieć wszystkiego…
Ja jestem dietetykiem – wiem sporo w temacie jedzenia i zawsze chętnie pomogę jak tylko będę umiała, orientuję się w ogrodnictwie, podobno robię fantastyczne przetwory i nalewki. Natomiast mało wiem na temat ubezpieczeń, marketingu, a fizyka kwantowa, to dla mnie magia. Mało tego nawet interpunkcja sprawia mi czasem problemy, pomimo tego, że uwielbiam pisać i chyba całkiem nieźle to robię (w szkole zdarzało mi się pisać 2-3 wypracowania na ten sam temat).
Dlaczego więc nie poprosić o pomoc?
Twoi przyjaciele, bliscy czy współpracownicy, to godni zaufania ludzie. W końcu gdyby nie byli, to chyba byś się z nimi nie zadawała? 😉
Zastanów się do kogo możesz zwrócić się o pomoc? Zrób listę 5 bliskich osób, do których zawsze możesz się zwrócić o pomoc, wpisz obok tematy, w których są oni ekspertami.
odpocznij
Kilka lat temu wrzuciłam na swój Fp bardzo radosny post „URLOP, rower, las, łąka, hamak i laba” – to nie cytat, chodzi mi o wydźwięk 😉
Bardzo się cieszyłam na dwa tygodnie bez komputera, telefonu. A w komentarzu dostałam w twarz tekstem „jakbyś lubiła swoją pracę, to nie cieszyłabyś się tak na urlop”… Serio?
To właśnie wtedy do mnie dotarło, że relaks, to nie jest nasz narodowy sport! To najtrudniejsza ze wszystkich sztuk.
Potrafimy doskonale wyrabiać nadgodziny, z lubością bierzemy kolejne zlecenia, pomimo że brak już nam wolnych okienek w kalendarzu. Zatyramy się na śmierć żeby tylko nie pokazać światu, że jesteśmy zmęczeni i potrzebujemy odpoczynku.
„Hello, przecież odpoczynek jest dla leszczy…”
zasada 8 godzin
Znasz zasadę 8 godzin?
Jeśli nie, to zapoznaj się z nią teraz i niech, to będzie dla Ciebie coś do czego będziesz dążyć.
Potrzebujesz 8 godzin snu.
Wystarczy Ci 8 godzin pracy.
Ważne jest 8 godzin dla rodziny.
Bardzo ważne jest 8 godzin dla siebie.
Wiem, że nie zawsze jest to realne do wprowadzenia. Wiem, że istnieją dyżury 12 godzinne itd. Ale to tylko szkielet pokazujący coś do czego powinniśmy dążyć, schemat, który warto od czasu do czasu sobie przypominać.
Sama mam sporo za uszami w tym temacie. Zdarza mi się czasami dłuższy dzień pracy, nie rzadko pracuję w niedzielę (studenci), zdarza mi się pracować całe 7 dni w tygodniu jak akurat kończę projekt albo jakieś zlecenie. Ale zawsze staram się takie dni odrobić w inny sposób, np. wyłączając telefon na godzinę, dwie, cały dzień kiedy, to możliwe albo robiąc sobie wolne w następnym tygodniu. Sama się jeszcze tego uczę, ale postępy są już widoczne i bardzo mnie to cieszy!
Dla mnie relaksem będzie spakowanie do sakwy rowerowej namiotu, zapasowej koszulki i pedałowanie przez tydzień po bezdrożach, ewentualnie grzebanie w ziemi w ogródku. Dla Ciebie może to być zupełnie co innego: wizyta u fryzjera, jogging albo lepienie z gliny.
To jak, kiedy planujesz najbliższe wolne dla siebie samej?
pokochaj siebie
Jesteś wyjątkowa i wartościowa, ludzie Cię cenią i Ty też powinnaś zacząć to robić. Najwyższa pora.
Poznaj swoją wartość i nie daj sobie w kaszę dmuchać. Nie pozwól sobie wmówić, że cel po który dążysz nie jest dla Ciebie.
Porzuć wyimaginowane ograniczenia i przesądy.
I jeszcze coś co pomoże Wam pokochać siebie: nie wstydź się>> już o tym kiedyś pisałam, zerknij i przeczytaj.
bądź dobra dla siebie
-
Jak oswoić Hashimoto | e-book69,00 zł
-
Jak jeść więcej warzyw21,99 zł
[…] Zerknij też na mój wpis dotyczący “się lubienia”>> […]