Troszkę Ci się przytyło ostatnio (usłyszane od koleżanki).
Pani schudnie, a wszystkie problemy się rozwiążą same (z ust lekarza).
Weź się za siebie, zrób coś ze sobą (od mamy).
Chyba ci się powodzi w tej nowej pracy (od babci).
Takie szpileczki wbijane mimo chodem, zazwyczaj tłumaczone są miłością i troską. “Robię to w dobrej wierze.” “Krytykuję w trosce o jej zdrowie.” “Robię to wyłącznie dla jego dobra.”
Tylko że…
Jeśli rozpatrywać to w kategorii przysługi, to jest to raczej niedźwiedzia przysługa. Osoby z nadwagą wiedzą, że mają nadwagę. A osoby z otyłością też są świadome swojego wyglądu.
Badania natomiast wykazały, że im bardziej kogoś zawstydzamy tym mniejsza szansa, że ktoś zacznie ćwiczyć. Wręcz przeciwnie – takie komentarze mogą prowadzić nawet do zaburzeń odżywiania.
wstyd, to nie dieta
Z żadnego z przeprowadzonych badań nie wynika, że piętnowanie nadwagi pomaga wyszczupleć. Są natomiast dowody na przeciwne działanie naszych słów. Badanie z Journal of Health Psychology pokazuje, że im więcej negatywnych komentarzy słyszymy na temat swojego wyglądu tym mniejsza szansa na wdrożenie jakiejkolwiek pozytywnej zmiany.
Inne badania przeprowadzone na ponad 5000 dorosłych osobach pokazują z kolei, że doświadczenie stygmatyzacji z powodu wagi wiąże się z większym prawdopodobieństwem przejadania się.
W 2016 poddano obserwacji ponad 2000 nastolatków. Dzieci, którym dokuczano z powodu wyglądu były mniej zainteresowane podejmowaniem jakiejkolwiek aktywności fizycznej. Mniej ćwiczyły i rzadziej jadły warzywa i owoce.
Stres emocjonalny może utrudniać zachowanie prawidłowych nawyków żywieniowych i zaburzyć proces podejmowania właściwych decyzji. Wstyd może generować zachowania bulimiczne.
Widzisz? Są badania potwierdzające, że wstyd to nie dieta.
szczupły, czyli zdrowy
Zbyt łatwo ulegamy wrażeniu, że szczupła sylwetka, to zdrowa i wysportowana sylwetka. Wiesz, że około 1/4 Amerykanów o prawidłowej masie ciała cierpi na zaburzenia lipidowe?
Nie da się ocenić stanu zdrowia wyłącznie na podstawie masy ciała. Nie koncentruj się wyłącznie na liczbach, które się wyświetlają na wadze. Myśl całościowo, o swoim zdrowiu ogólnie.
I te słowa tyczą się nas samych – szczupłych i tych z nadmierną masą ciała, ale i… lekarzy!!
Badanie z 2017 roku, w którym poddano analizie ponad 300 raportów medycznych pokazało, że otyli pacjenci w porównaniu do szczupłych mają niemal dwukrotnie większe ryzyko uzyskać:
– błędną diagnozę,
– nie uzyskać diagnozy w ogóle
– lub nie otrzymać odpowiedniego dostępu do leczenia czy dalszej diagnozy.
pani schudnie i przyjdzie ponownie
Takie konsultacje aż za często kończą się lekceważącym stwierdzeniem “proszę najpierw schudnąć” albo “to na pewno przez otyłość, nie ma sensu drążyć”. A przecież leczenie i zmiana diety mogą iść równolegle! Przecież niemożność schudnięcia jest często powiązana właśnie ze stanem zdrowia i wdrożenie odpowiedniego leczenia mogłoby w tym pomóc!
Takie zachowanie ze strony lekarza może powodować, że pacjenci opóźniają poszukiwanie pomocy lekarskiej, leczą się na własną rękę i unikają wykonywania badań, nawet tych kontrolnych dorocznych.
Zarówno lekarze, jak i inne osoby zajmujące się otyłymi pacjentami nie powinny koncentrować się wyłącznie na odchudzaniu i liczbach na wadze. Takie podejście jest stresujące i tylko nasila wstyd i zniechęca do podejmowania leczenia.
Skupmy się na człowieku, wsłuchajmy się w to co mówi. Pomóżmy mu poprawić parametry krwi, kondycję psychofizyczną, a w konsekwencji i samopoczucie. Zamiast go zawstydzać.
Wstyd nie odchudza.
błędne koło
A z innej strony. Badanie przeprowadzone na Uniwersytecie Waszyngtońskim i polegające na obserwacji 2000 lekarzy w trakcie pracy pokazało, że to dotyczy pacjentów w każdym rozmiarze. Często zdarza się bowiem, że lekarz zakłada, iż szczupły pacjent odwiedzający jego gabinet jest zdrowy (bo jest szczupły). Przez co nie diagnozuje chorób metabolicznych i nie zleca odpowiednich badań diagnostycznych.
Wszyscy możemy się stać ofiarą czyichś błędnych przekonań.
wstyd, to nie dieta
Piętnowanie nie motywuje do podejmowania zdrowych decyzji. Piętnowanie czyjegoś ciała poprawia wyłącznie Twoją samoocenę, ale nie zdrowie osoby zawstydzanej.
Pamiętaj, słowa mają moc.
Dlatego czasem warto sobie odpuścić i ugryźć się w język.
***
ZAPRASZAM Cię na swój kanał na YouTube, gdzie znajdziesz przepisy oraz porady dietetyczne.
Postanowienia noworoczne. Robisz? Jeśli tak, koniecznie przeczytaj ten wpis.
Jeśli nie, tym bardziej się z nim zapoznaj.
Schudnę, nauczę się hiszpańskiego, salsy, będę codziennie ćwiczyć minimum godzinę. Przejdę na weganizm i całkowicie porzucę cukier. Zacznę zarabiać 2x więcej i 2x więcej czasu spędzać z rodziną. Do tego codzienna medytacja, praktyka uważności, mindfulness czy jak to się pisze… i oczywiście zdrowe jedzenie. Żadnych gotowców, wszystko robione samodzielnie od podstaw. No i jeszcze palenie wypadałoby rzucić.
Wszystko fajnie.
Też bym chciała, ale…
Przyjrzyj się jeszcze raz swoim planom, postanowieniom czy celom jakie sobie stawiasz na nadchodzące 365 dni. Przeczytaj je uważnie i krytycznie oceń.
Czy nie są aby tak absurdalne i fikcyjne jak te powyżej?
postanowienia noworoczne
Wybierz sobie na początek maksymalnie 2 obszary, nad którymi chcesz pracować. A potem wypisz wszystkie plany związane z tą działką.
Co wybierasz? Samorozwój, zdrowie, edukacja, praca nad sobą, oszczędzanie, minimalizm?
Po rozpisaniu ogólnych planów/marzeń, każde z nich rozbierz na części pierwsze i opisz jak krok po kroku możesz dojść do celu lub rozwijać się w tym kierunku.
Zamiast po prostu schudnę – załóż sobie, że chcesz zrzucić np. 15 kg do końca roku. Dodatkowo określ konkretne działania, które przybliżą Cię do już nieco bardziej realnego, choć wciąż bardzo odległego celu, np.:
– rezygnacja ze słonych przekąsek albo podjadania między posiłkami;
– wprowadzenie regularnych posiłków (zacznij od prostych przepisów i nie miej wyrzutów w związku z jedzeniem tego samego obiadu 2-3 dni z rzędu);
– regularna aktywność fizyczna, ale – tu znowu trzeba określić konkrety.
aktywność fizyczna
Jeśli chcesz zawalczyć o swoje zdrowie, ćwiczenia fizyczne powinny się znaleźć na Twojej liście, ale litości – nie od razu godzina dziennie. Jeśli teraz jesteś typem kanapowca polegniesz po tygodniu ćwiczeń dzień w dzień. Godzina ćwiczeń dziennie, to naprawdę dużo, szczególnie jak na sam początek. I nie chodzi bynajmniej wyłącznie o kondycję, ale o wygospodarowanie czasu na nowy nawyk.
Powoli.
Na początek zaplanuj sobie codzienne spacerowanie albo pokonywanie np. 10000 kroków plus ćwiczenia np. 2, może 3x w tygodniu. To brzmi racjonalnie.
Dodatkowo od razu określ kiedy będziesz spacerował możesz np. przygarnąć psa ze schroniska – wtedy spacery masz zagwarantowane jak w banku albo zrezygnuj z dojazdów do pracy (jeśli masz dosłownie kilka przystanków, to całkiem rozsądne wyjście, a przy okazji oszczędzasz na biletach/benzynie). U mnie sprawdzają się też spacery połączone ze słuchaniem podcastów. Włączam sobie taki trwający np. godzinę i spaceruję aż dosłucham do końca. Dwa w jednym 🙂
Jeśli decydujesz się na ćwiczenia, rozpisz też konkretnie jakie to będą ćwiczenia: zumba, tabata, sztangi czy może coś spokojniejszego: joga, pilates? Doprecyzuj czy w klubie (wykup od razu karnet) czy w domu na macie (miej w pogotowiu konkretne filmiki z YouTube, żeby nie marnować czasu na ich wyszukiwanie tuż przed ćwiczeniami).
Bez tych konkretów Twoje noworoczne postanowienie poprawy może błyskawicznie legnąć w gruzach.
zdrowe odżywianie
Zdrowe jedzenie z pewnością przybliży Cię do wymarzonej masy ciała i poprawi zdrowie, ale znowu – samo hasło „będę jeść zdrowo”, to dość abstrakcyjne i bardzo rozległe stwierdzenie.
Najpierw zdefiniuj czym dla Ciebie jest zdrowe odżywienie. Potem rozbij zdrowe odżywianie na małe kroki. Konkretne działania, które są dla Ciebie ważne. Niech to będzie coś, co pomoże właśnie Tobie, a nie suche punkty skopiowane z artykułu o zdrowej diecie.
Picie odpowiedniej ilości wody jest Twoim problemem? Znajdź swoje sposoby – kup fajną butelkę na wodę, miej na biurku zawsze dzbanek napełniony wodą, zainstaluj aplikację przypominającą o piciu wody… tu więcej o wyrobieniu nawyku picia wody
Chcesz wdrożyć jedzenie większej ilości warzyw? Zacznij uprawę kiełków, żeby mieć je świeże pod ręką. Zrób zapas mrożonek warzywnych, kup zgrzewkę małych butelek soku pomidorowego itp.
A może ograniczenie słodyczy jest na Twojej liście noworocznych marzeń? Aby zrealizować ten cel pomocne będzie znalezienie zdrowszego substytutu… (przynajmniej na początek) Dlatego lepiej od razu zaopatrz się w orzechy, suszone owoce czy gorzką czekoladę. Wypróbuj przepis na zdrowszą wersję domowych muffinek i koniecznie przetestuj przepis na czekoladową owsiankę.
Chcesz wprowadzić w życie codzienne jedzenie śniadań? Pamiętaj, aby już wieczorem mieć w głowie plan (a w lodówce produkty) na poranny posiłek, spróbuj nocnych owsianek, przygotuj półprodukty do szybkiego przygotowania posiłku.
I na koniec, jak już rozpiszesz krok po kroku swoje plany na nowy rok. Zaplanujesz je w konkretnych krokach – przyjrzyj się im jeszcze raz pamiętając, że doba ma jednie 24 godziny. A poza Twoim samorozwojem w Twoim grafiku powinien znaleźć się też czas dla bliskich, pracę zawodową czy codzienne obowiązki domowe.
Nie porywaj się z motyką na słońce!
Być może coś będzie trzeba wykasować albo przynajmniej przenieść na drugi kwartał. Nie miej w związku z tym wyrzutów sumienia.
Apeluję tu o Twój rozsądek. Wdrażaj małe, ale konkretne kroki. Ogarnij jedno, weź się za drugie. Nie wszystko na raz.
I ostatnie: zacznij działać. Teraz. Nie musisz czekać do 1 stycznia, kolejnego poniedziałku czy pełni księżyca.
Zamień coroczny festiwal frustracji na karnawał satysfakcji.
Jak i co będziemy jeść w 2022 roku? Trendy kulinarne na 2022 rok zapowiadają, że będziemy jeść lokalnie i bez marnowania żywności!
Trendy kulinarne odzwierciedlają nasze zainteresowania tym co się dzieje dookoła. A dzieje się dużo. Przez ostatni rok nasze oczy zwrócone były w stronę zdrowia i środowiska. Nic więc dziwnego, że i pandemia i coraz głośniejsze alarmy dotyczące katastrofy ekologicznej odbijają się także na naszych zwyczajach żywieniowych.
Coraz więcej mówi się o powrocie do korzeni. A to też odpowiada temu co się dzieje w naszych kuchniach. Wracamy smakami do dzieciństwa, kupujemy lokalne jedzenie albo zakładamy własne ogródki na parapecie, tarasie czy w przeżywających renesans dzięki pandemii Rodzinnych Ogrodach Działkowych.
Samodzielna uprawa warzyw i owoców zachęca z kolei do niemarnowania. Często bowiem dopiero praca w ogródku pokazuje nam jak wiele wysiłku kosztuje to, aby mieć “co do garnka włożyć”.
trendy kulinarne na 2022 rok
1. Gotowanie zero waste, a przynajmniej less waste – pisałam o tym już kilka lat temu, zajrzyj i sprawdź moje pomysły na niemarnowanie i dzielenie się (zresztą nie tylko jedzeniem – bo i ubraniami, AGD i in. ten trend rozrósł się i zagościł w naszym życiu na dobre).
2. Kuchnia lokalna, czyli dalszy rozwój kooperatyw spożywczych – kupowanie jedzenia od lokalnych rolników i przetwórców. Ale też samodzielna uprawa warzyw i owoców.
3. Odchodzenie od mięsa i produktów mięsnych (w tym mleka) z powodów ekologicznych, czyli dieta fleksitariańska lub też planetarna – sprawdź u mnie na blogu czym zastąpić mięso.
4. Comfort food, czyli powrót do smaków dzieciństwa, ale w nieco zdrowszym wydaniu. Będziemy odkurzać zeszyty z przepisami naszych babć i mam i przerabiać je na swoją nutę.
5. Kuchnia wspierająca odporność (co jeść, aby nie chorować). A tu jedną z odnóg tego trendu jest zabawa bez procentów, czyli wymyślne drinki bez alkoholu, tzw. mocktaile.
6. Coraz modniejsze staje się także celebrowanie życia, w tym poranne rytuały. W temacie kulinariów mamy powrót do spokojnego i codziennego spożywania śniadań, poranne ćwiczenia, szklanka wody na czczo itp. Zapraszam do lektury mojego wpisu nt. pierwszego śniadań>>
7. Ciałopozytywność, czyli nie piętnowanie osób ze względu na ich wygląd. Inaczej mówiąc normalność i tolerancja… Na ten temat także się wypowiadałam i wypowiadać się na pewno jeszcze będę! A póki co moją wypowiedź w tym temacie można przeczytać w listopadowym numerze Elle.
Który trend Ci najbardziej pasuje? A może coś Cię zaskoczyło?
Może Ci się to wydawać nierealne. Być może uważasz, że to jedna z tych „mission impossible”, ale przy odrobinie samozaparcia, motywacji i wiary w siebie… Wszystko jest do zrobienia!
Uwierz, mocne ograniczenie cukru też jest w zasięgu Twoich możliwości! Być może zerwiesz z nim całkowicie, a już to co na pewno się zadzieje, to jestem pewna, że przynajmniej naprawisz swoje relacje ze słodyczami.
Połowa grudnia, to idealny moment w roku na przyjrzenie się swojej diecie i przeprowadzenie cukrowego mini-detoksu. Za chwilę większość z nas popadnie w wielkie cukrowe szaleństwo, dlatego warto zrobić sobie takie zerwanie z cukrem w wersji demo. Potraktuj te dwa przedświąteczne tygodnie jako rozgrzewkę oczyszczenie kubków smakowych przed świętami. Przygotowałam dla Ciebie kilka sposobów, dzięki którym będziesz w stanie zrezygnować z sacharozy i odzyskasz swój prawdziwy smak.
Mam dla Ciebie 5 pomysłów jak nieco oczyścić swoją dietę.
plusy białego cukru?
Dlaczego to takie trudne? Bo cukier, to szybka ulga, natychmiastowe rozładowanie stresu, momentalny zastrzyk hormonów szczęścia. Czegoś takiego nie da nam marchewka czy kanapka z serem i pomidorem.
Do niepodważalnych plusów białego cukru z pewnością należy szybkie doładowanie energetycznie. Jest to niezwykle istotne podczas intensywnego i długotrwałego wysiłku fizycznego czy w przypadku niedocukrzenia związanego chociażby z cukrzycą. Spożycie słodkiego produktu zwiększa też krótkotrwale koncentrację oraz wydajność. Jednak nie oszukujmy się, zwyczajowo prowadzimy raczej bierny tryb życia, a nasza aktywność nie rzadko ogranicza się do spacerów pomiędzy salonem a kuchnią czy łazienką. Dodatkowo często zapominamy, że spożywany przez nas cukier nie znajduje się wyłącznie w cukierniczce czy słodyczach. Jak już nie raz udowadniałam na swoim blogu, cukier może znajdować się w wielu zaskakujących produktach. Jego ogromne ilości są nie tylko w słodyczach, ale i jogurtach owocowych, płatkach śniadaniowych, sosach do makaronu, lekach i suplementach diety, w przyprawach, a nawet wędlinach! Statystycznie zjadamy 1 kg czystego cukru miesięcznie. Samego cukru (nie licząc słodyczy). To dużo, zdecydowanie za dużo jak na nasze zapotrzebowanie.
A z czym się wiąże nadmiar cukru w diecie??
To temat na oddzielny wpis, ale myślę, że kojarzysz takie pojęcia jak insulinooporność, cukrzyca, otyłość, próchnica, stłuszczenie wątroby, przyspieszone starzenie się skóry… To efekty nadmiernego spożycia cukru. Raczej nie brzmią zachęcająco, co nie?
Pisząc o cukrze mam na myśli zarówno cukier biały, jak i trzcinowy czy brązowy. Pod kątem zarówno zawartości kalorii jak i oddziaływania na organizm są to porównywalne produkty.
Oczywiście, można się spierać i wymieniać plusy cukru trzcinowego, jednak umówmy się – to nadal w 99% sacharoza. Ja wiem, że ma nieco więcej składników mineralnych. Jednak trzeba by zjeść wagon cukru trzcinowego, żeby organizm odczuł dostarczenie tych składników mineralnych.
jak przestać jeść słodycze
Zatem, przejdźmy do konkretów. Poniżej kilka pomysłów jak nieco okiełznać nieodpartą chęć na słodkie.
5 kroków, jakie warto wykonać, aby zacząć panować nad słodkimi zachciankami.
1. Zadbaj o swoje posiłki
Zacznij od regularnych i sycących posiłków. Zadbaj o to, by wyeliminować dłuższe momenty głodu, kiedy ręka sama się wyciąga po słodką przekąskę, aby zabić głód. Spożywaj zbilansowane posiłki w równych odstępach czasowych, aby do minimum ograniczyć chęć pojadania. Do każdego posiłku dodaj pełnowartościowe białko (nabiał, ryby, mięso, strączki, jaja) oraz pełnoziarniste produkty zbożowe (razowy chleb, płatki owsiane, kasze), nie żałuj sobie zdrowych tłuszczów (orzechy, awokado, oliwa…).
Zerknij na moje przepisy >> – na pewno coś Ci wpadnie w oko.
Jeśli Twoim rytuałem jest “coś słodkiego do kawy” postaraj się, aby była to zdrowa przekąska np: garść orzechów lub migdałów z kilkoma suszonymi owocami lub baton zbożowy np. słodzony daktylami albo domowa muffina z gorzką czekoladą, orzechami na mące owsianej. Wolisz do kawy kupnego wafelka? OK, ale zjedz połowę. Drugą połowę najlepiej komuś oddaj, żeby nie kusiła.
Im bardzie odżywcze i sycące są posiłki tym mniejsze ryzyko nagłego spadku cukru we krwi i co za tym idzie mniejsza ochota na podjadanie.
Komponując posiłki korzystaj z przypraw poprawiających smak potraw i przy okazji przyjazne dla poziomu cukru we krwi – cynamon, goździki, imbir, kardamon i in.
Nie chomikuj słodyczy w domu. Nie kitraj ich po szufladach i szafkach. Jedyne co możesz mieć “na czarną godzinę”, to gorzka czekolada, pudełko daktyli, gorzkie kakao, słoik orzechów… Z tych produktów możesz zrobić przepyszną gorącą czekoladę albo mini przekąski daktylowo-orzechowe. Możesz też się skusić na kawowe trufle>>
W chwili słabości prędzej sięgniesz po to co masz pod ręką niż wyjdziesz z domu po ulubionego batona. A gorzką czekoladą również można zaspokoić chęć na słodkie. Zaufaj i zrób zapas dobrej jakościowo gorzkiej czekolady.
Każdego dnia w drodze do pracy przechodzisz obok cukierni i nie wiadomo jakim cudem wychodzisz z drożdżówką do kawy? Spróbuj znaleźć alternatywną trasę do pracy! Być może będzie nieco dalej, ale czego się nie robi dla zdrowia. Zawsze to trochę więcej kroków w dziennym bilansie.
Postaraj się unikać pokus za każdym razem jak to jest możliwe. Każda pokusa, której nie uległeś/nie uległaś, to PUNKT DLA CIEBIE.
ps. a nawet jeśli wyjdziesz po tego batona, to idź do dalszego sklepu, przynajmniej się trochę poruszasz 😉
Zerknij na moje wpisy z serii “Gdzie jest cukier” i zobacz w jak wielu, często zaskakujących produktach jest ogromna ilość cukru. Myślę, że łatwiej jest zamienić gotowy sos z 5 łyżeczkami cukru w porcji na domowy sos z pomidorów, oliwy, czosnku i ziół niż zrezygnować z czekolady… Zdecydowanie łatwiej jest poprosić w aptece o lek na przeziębienie w wersji bez cukrowej niż odmówić sobie kawałka ulubionego ciasta. Prościej jest zamienić gotową mieszankę przesłodzonego musli na domowy mix płatków, orzechów i rodzynek niż odmówić czekoladowego cukierka do kawy.
Zrób przegląd swoich gotowców, z których najczęściej korzystasz i sprawdź czy jest tam cukier i na którym miejscu składu się znajduje. Znajdź mniej słodkie zamienniki.
To kolejny mały krok, który da ogromny efekt i zdecydowanie przybliży Cię do Twojego celu. na czekoladki i ciasteczka przyjdzie jeszcze czas.
Zjedz słodką owsiankę na śniadanie. Dorzuć do gotujących się płatków 3 kostki gorzkiej czekolady i kilka daktyli.
Zrób omlet z owocami. Dorzuć do niego banany, jabłka, maliny albo mango.
Zrób na obiad ryż z jabłkami albo śliwkami, jogurtem i cynamonem.
Zjedz na po treningu biały ser z miodem albo ulubionym dżemem.
Osobiście uwielbiam czasem zjeść taki słodki posiłek i zazwyczaj zaspokaja on moją ochotę na coś słodkiego. Dla mnie jest to lepsze rozwiązanie niż wprowadzanie na stałe do diety zamienników cukru typu ksylitol czy erytrytol. Uważam, że lepiej (i dla ciała i dla ducha) jest zjeść okazjonalnie kawałek “zwykłego” ciasta albo włączyć do diety jeden słodki posiłek niż słodycze z substytutem cukru.
Jednak wiem, że wielu osobom takie zamienniki pomagają, jeśli do nich należysz – znajdź swój ulubiony słodzik i zastąp nim cukier w kawie czy kawałku ciasta. Niech to będzie Twój mały krok do oczyszczenia diety.
Pamiętaj jednak, że samo zastąpienie cukru niskokalorycznym słodzikiem nie odzwyczai nas od słodkiego smaku – a w detoksie cukrowym waśnie o to chodzi.
Ograniczenie spożycia cukru nie powinno oznaczać głodzenia się, aby ten proces przebiegł prawidłowo i w miarę bezboleśnie moment jedzenia słodkości warto zastąpić czymś innym. Aby jednak wprowadzić odpowiedni zamiennik zastanów się z jakiego powodu najczęściej sięgasz po słodkie.
Może Twoje umiłowanie do słodkiego, to po prostu głód albo zmęczenie, irytacja, smutek, nuda, samotność, przepracowanie, niewyspanie… Może bardziej niż czekoladki potrzebujesz pożywnego posiłku, 8 godzin snu na dobę, spaceru, kilku spokojnych i głębokich oddechów albo rozmowy z kimś bliskim?
Następnym razem jak poczujesz nieodpartą chęć na coś słodkiego usiądź. Weź trzy spokojne oddechy i zastanów się co się dzieje. Spróbuj odpowiedzieć sobie na pytanie skąd ta nagła potrzeba cukru tak naprawdę się wzięła.
A potem idź na spacer, potańcz, zadzwoń do kumpeli, wypij szklankę wody, zrób sobie gorzkie kakao na ulubionym mleku albo utnij sobie krótką drzemkę.
Wiesz, że że skrócenie snu nocnego bądź też jego przewlekłe zakłócenia upośledzają zdolność przetwarzania glukozy? Dodatkowo, zmęczenie i deficyt snu po prostu utrudniają opieranie się pokusom, czyli osłabiają naszą silną wolę. Kolejny powód, dla którego warto dbać o higienę snu.
Bez zbędnych ceregieli, przechodzę od razu do konkretów.
kawa pomaga schudnąć
TAK! Kawa od lat cieszy się dobrą opinią (szczególnie w sporcie). Jest także czasem stosowana jako “wspomagacz” w procesie odchudzania.
Działanie termogenne kofeiny objawia się bowiem przyspieszoną przemianą materii, co pomaga uwalniać zapasy energetyczne z komórek i pozwala spalić większą liczbę kalorii… bez dodatkowego wysiłku, czyli tak jak lubimy najbardziej.
I tak i nie, czyli odpowiadając ulubionym powiedzenie dietetyków TO ZALEŻY.
Kawa pita regularnie powoduje pewnego rodzaju uodpornienie się i zwiększenie tolerancji na kofeinę. A to z kolei przyczynia się do tego, że kofeina nie będzie działała na nas moczopędnie. Dodatkowo dawka, którą uważa się za odwadniającą zaczyna się od 500 mg kofeiny. W jednej filiżance naparu mamy średnio 60 mg, czyli trzeba by spożyć… hohoho całkiem sporo takich porcji.
Zatem, pijąc nawet 3 filiżanki dziennie nie masz czym się przejmować.
kawa działa prozdrowotnie
TAK! Faktycznie są badania naukowe potwierdzające, że regularne picie kawy zmniejsza ryzyko chorób nowotworowych (m.in. wątroby, trzonu macicy, prostaty, gardła, okrężnicy, gruczołu krokowego czy skóry).
Z kolei duża metaanaliza biorąca pod lupę ponad milion osób wykazała, że kawa spożywana w ilości 6 filiżanek dziennie obniżała ryzyko cukrzycy typu II. I co ważne, okazało się, że nie ma znaczenia czy jest to kawa bezkofeinowa czy zwykła z kofeiną. Co może skłaniać do refleksji, że to nie kofeina, a inne bioaktywne związki (m.in. kwas chlorogenowy) zawarte w kawie wpływają korzystnie na gospodarkę glukozowo-insulinową.
TAK! Po wypiciu kawy jesteśmy w stanie pracować lepiej, wydajniej i dłużej. Czy naprawdę potrzeba na to badań?
Kawa poprawia krążenie krwi, a co za tym idzie ukrwienie tkanki nerwowej, czyli również mózgu. Zdolności poznawcze osób, które spożywają kawę są większe – naukowcy udowodnili także, ze kawa zwiększa plastyczność mózgu. Zatem mamy już jasność – kawa wpływa na poprawę zarówno naszych wyników sportowych, jak i zawodowych.
Jeśli jednak wspomagasz się kawą chwilę po przebudzeniu, to robisz błąd. Organizm potrafi bowiem samodzielnie zmobilizować się do działania chwilę po dźwięku budzika (no dobrze, kilka(naście) chwil po). Dzieje się tak za sprawą kortyzolu, hormonu stresu, którego poziom podnosi się dość znacznie po pierwszym sygnale budzika. Stężenie kortyzolu we krwi jest podwyższone przez pierwsze godziny po przebudzeniu, dlatego wykorzystaj ten naturalny mechanizm pobudzenia, a kawę zostaw sobie na sytuację awaryjną, np. bliżej godziny 10 kiedy to poziom kortyzolu obniża się albo zupełnie popołudniu, około godziny 15 – 16.
Kofeina krótkoterminowo podnosi ciśnienie krwi, jednak kiedy pijamy ją regularnie tolerancja na działanie kofeiny zwiększa się. Dlatego osoby, które piją kawę sporadycznie, bardziej odczuwają skutki jej picia poprzez wzrost ciśnienia krwi.
Polskie Towarzystwo Nadciśnienia Tętniczego uważa, że u osób, które regularnie piją kawę, nie ma potrzeby, by z niej rezygnować nawet w przypadku diagnozy nadciśnienia. Kawa wpływa korzystnie na układ sercowo-naczyniowy.
Udowodniono, że zdecydowanie ważniejsze jest utrzymanie prawidłowej masy ciała, wdrożenie aktywności fizycznej, rezygnacja z alkoholu oraz zbilansowana dieta bogata w błonnik, potas i uboga w sól oraz nasycone kwasy tłuszczowe.
ps. a co z wrzodami żołądka? Kawa nasila wydzielanie kwasu solnego w żołądku, zatem w przypadku wrzodów nie jest wskazana, ale nie powoduje ich powstania…