Od dłuższego czasu mam wrażenie, że są wszędzie – w koktajlach, deserach, pieczywie, w ciastkach, omletach, pastach kanapkowych, domowych dżemach czy sałatkach… Nie powiem – sama też ich używam! Fajnie chrupią między zębami i świetnie zagęszczają desery 🙂
O czym mowa? O szałwii argentyńskiej (hiszpańskiej lub holenderskiej) albo po prostu o CHIA!
Nasionka CHIA – wcale już nie takie nowe „super food”!
Ostatnio znowu zrobiło się o nich głośno ze względu na komunikat Głównego Inspektora Sanitarnego dot. niedozwolonego stosowania nasion chia w niektórych kategoriach produktów spożywczych – m.in. w jogurtach i deserach.
chia – GIS ostrzega
Skąd to ostrzeżenie? W roku 2009 Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) zatwierdził nasiona chia jako produkt spożywczy, pozwalając na stosowanie ich jako dodatek stanowiący do 5 % całkowitej masy chleba. Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego w styczniu 2013 rozszerzono zastosowanie nasion szałwii hiszpańskiej jako składnika żywności. Dzienne spożycie nasion nie powinno przekraczać 15 g. Nasiona szałwii hiszpańskiej mogą być stosowane w produktach piekarskich w ilości maksymalnie 5 %. Jednak ze względu na ogromną popularność nasionka te są dodawane do bardzo wielu produktów: jemy je w chlebie, z jogurtami, z napojami owocowymi czy deserami. 15 gramów dziennie można przekroczyć już przy śniadaniu… (1 łyżka nasionek wazy 10 g).
Dlaczego warto pilnować tych 15 g, szczególnie na początku, podczas wprowadzania chia do diety? Bo tak jak każdy produkt spożywczy także i chia mogą mieć działania niepożądane – w zbyt dużych ilościach. Szacuje się, że duża ilość, to już powyżej 50 g dziennie. W takiej ilości mogą powodować problemy trawienne: zaparcia, biegunki czy bóle brzucha. Aby tego uniknąć koniecznie pamiętaj o wypiciu dodatkowej szklanki wody do każdego posiłku z chia! Ze względu na wysoką zawartość kwasów tłuszczowych ALA mogą także podwyższać ryzyko raka prostaty u mężczyzn.
Dlaczego to tylko domysły/przypuszczenia? Bo chia jest stosunkowo nowym dla nas produktem. Jeszcze nie znamy długofalowych efektów działania tych nasionek na nasz organizm. Żeby była jasność – mam tu na myśli zarówno pozytywne, jak i negatywne efekty). Dlatego włączaj je do diety ostrożnie obserwując reakcję swoich jelit.
chia – źródło wapnia
Malutkie, szare, zarówno ze smaku, jak i zastosowania do złudzenia przypominające siemię lniane. A w środku? Bogactwo kwasów omega-3, białka, wapnia (ok. 80 mg w łyżce wg USDA) oraz wielu innych składników mineralnych: magnezu, żelaza, fosforu, cynku czy kwasu foliowego.
Poprawiają pracę jelit, wpływają korzystnie na stan wątroby, obniżają stężenie cholesterolu, spowalniają wchłanianie cukrów i poprawiają wrażliwość tkanek na insulinę, dodają energii, wspomagają działanie całego układu trawiennego, na długo zapewniają uczucie sytości. Są doskonałym dodatkiem do diety diabetyków, osób z wrzodami żołądka, sportowców, wegetarian, a także (ze względu na znaczne pęcznienie nasion w żołądku) osób odchudzających się.
Chia są dozwolone, a nawet zalecane zarówno w ciąży, jak i w okresie laktacji – jako źródło błonnika, kwasów omega-3 czy wapnia, na które zapotrzebowanie w tym okresie wzrasta.
Nasionka są delikatne w smaku i szybko pęcznieją pod wpływem płynu. Doskonale pasują do koktajli, musów, puddingów, dżemów, deserów, paschy, można nimi zagęszczać dżemy.
Samo słowo chia oznacza siłę, wytrzymałość. Dlatego osoby spożywające regularnie nasiona szałwii hiszpańskiej chwalą sobie przypływ sił witalnych, energii, poprawę nastroju oraz poprawę koncentracji…
chia – pokarm idealny
Brzmi doskonale. Chia ma naprawdę sporo zalet i pomimo, że do złudzenia przypomina nasz polski len różni je cena, i to znacznie – chia potrafi być nawet 10 razy droższa.
skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać
Jak mają się argentyńskie nasionka do naszego krajowego lnu (wartości podane w tabeli są na 10 g nasion, tyle ile mieści się w łyżce).
Zatem, przyjrzeliśmy się tabeli i co? Warto czy nie?
TAK, jeśli chcemy spróbować czegoś nowego, urozmaicić swoją dietę, znudziło nam się siemię i szukamy dla niego alternatywy. Jeśli podążamy za nowinkami dietetycznymi i o wszystkim chcemy mieć swoje własne zdanie. Jeśli nie musimy martwić o koszty naszej diety.
NIE, jeśli planujemy wydać nasze ostatnie pieniądze, bo słyszeliśmy, że „to takie zdrowe i dobre na wszystko i samo nas odchudzi”, jeśli wydaje nam się, że sam fakt kupienia drogiego i modnego super-food rozwiąże wszystkie nasze problemy! Wtedy sięgnijmy po len i spożywajmy go regularnie, równolegle zmieńmy dietę na lepszą i… ruszmy cztery litery 😉
Życzę Wam zdrowego rozsądku i pamiętajcie, że nic samo się nie zrobi… Nawet najdroższy czy najbardziej hipsterski dodatek naszej diety nie spowoduje sam z siebie, że schudniemy czy też poprawimy parametry krwi.
-
Jak oswoić Hashimoto | e-book69,00 zł
-
Jak jeść więcej warzyw21,99 zł
Jem je od dawna, a po raz pierwszy przeczytałam o co wgl chodzi 🙂 dziękuję 🙂
Ja jestem jakaś nienormalna. Podchodziłam do tematu kilka razy i żadna forma mi nie smakuje. Wszyscy zachwalają, a ja mam po nich mdłości 🙂 No cóż, na szczęście jest wiele innych zdrowych produktów, które są dla mnie ok.
Ja bardzo lubię chia z mlekiem roślinnym i musem malinowym. Jest mega ale teraz musiałam odstawić gdyż chia nie jest wsakazne przy karmieniu piersią.
Czego się nie dotkniemy to jest tyle samo ZA co i PRZECIW 🙂
Bardzo lubię pudding chia, w innej formie nie przepadam 😉
Dlatego ja do wszelkich nowości podchodzę chętnie ale ostrożnie 🙂
Przyznam, że nie miałam jeszcze okazji spróbować nasionek chia. Z jednej strony kuszą, ale po przeczytaniu tego artykułu mam mieszane uczucia. Ale wszystko ma plusy i minusy.
Ja bardziej lubię chia niż len ze względu na łagodniejszy, bardziej neutralny smak, ale to kwestia gustu 🙂
Nawet jeżeli to tylko moda, to fajna moda. Ja uwielbiam nasionka chia i chętnie robię z nich ‚puddingi’ czy to na śniadanie, 2-gie śniadanie czy podwieczorek
To ja jednak wolę nasz rodzimy len 🙂
Fakt, chia są modne i warto próbować nowych rzeczy, ale nie ma sensu popadać w skrajności jeść ich non stop, bo jak piszesz, może to być nie przyjemne, zwłaszcza przy wprowadzaniu do diety. Ja próbowałam jakichś deserków z chia, ale mnie nie zachwyciły. Za to puddingi z tapioki mniam! 🙂
Budyń z tapioki pamiętam z dzieciństwa! Pychota 🙂
Zdecydowanie nasz len, zwłaszcza, że mam dostęp do świeżych nasion od rodziny. 😉
Świeży len – rewelacja!! 🙂
Przez kilka tygodni namiętnie jadłam chia wraz z córką na śniadanie. Późnej nam przeszło. Ale narobiłaś mi ochoty i chyba przygotuję na jutrzejsze śniadanie 🙂
Aha – nie schudłam podczas tych kilku tygodni 🙂
[…] i wszelkie modne produkty: komosę ryżową, ziarno amarantusa, spirulinę, korzeń macy czy nasiona chia>> […]
[…] Tu przeczytasz więcej o chia>> […]
[…] i wszelkie modne produkty: komosę ryżową, ziarno amarantusa, spirulinę, korzeń macy czy nasiona chia>> […]
[…] Tu przeczytasz więcej o chia>> […]
[…] tu wpis o chia – coraz częstszym (niestety) zamienniku […]