Pomysły na przekąski w czasie całodniowych, często mocno wyczerpujących fizycznie wycieczek powstały na podstawie mojego doświadczenia w wyprawach rowerowych. Od dobrych kilku lat w czasie wakacji uprawiam bikepacking, czyli po polsku: pakuję do sakw rowerowych jakieś koszulki i spodnie rowerowe na zmianę, kuchenkę gazową, kilka innych drobiazgów i… długa przed siebie na tydzień lub dwa.

Tak że już chyba się nauczyłam co zapakować do plecaka lub sakwy rowerowej i co jeść w trakcie wycieczki. Kilka lekcji pokory od życia też już odebrałam.

Czytajcie więc!

bickepacking polska

Dlaczego taki sposób na urlop? “Pewnie nie macie samochodu?” “Ale się umęczysz, biedna jesteś…” Kilka komentarzy w tym stylu już słyszałam! Otóż – oficjalnie dementuję!

Ten sposób spędzania wolnego czasu chodził mi po głowie od lat, a w życie został wcielony kiedy dosłownie dzień przed wyruszeniem na objazdówkę po Rumunii okazało się, że samochód odmówił posłuszeństwa.

Szybka decyzja albo tracimy urlop albo zmieniamy plany… i to drastycznie.

To był impuls, który okazał się strzałem w 10! Totalna wolność i brak konieczności codziennego cofania się w to samo miejsce na nocleg okazały się niesamowicie uwalniające. Zwiedzanie z wysokości siodełka, okazało się zupełnie nowym i cudownie uzależniającym doświadczeniem.

co jeść w czasie wycieczki

Jak już pewnie się domyślasz – spisane tu zasady będą bardziej pomocne raczej przy pokonywaniu 100 – 200 km dziennie (rowerem). Jednak nie uciekaj, nawet jak planujesz krótszą, ale całodniową wycieczkę. Na pewno coś dla siebie tu znajdziesz.

zanim wyruszysz

Sprawdź trasę, którą planujesz pokonać. Niby banał, ale to był błąd, który sporo mnie kosztował w tym roku…

Po wyprawie wzdłuż polskiego wybrzeża (gdzie co chwila miałam sklepik, restaurację, bar, hotel, camping itd.). Po przejechaniu dość mocno turystycznej Jury Krakowsko-Częstochowskiej, obleganych okolic Krakowa, Sandomierza czy Warszawy byłam przekonana, że nie ma w Polsce 100 km bez sklepu. Wszystkie stacje benzynowe natomiast wyglądają tak jak te przy wspomnianych trasach: ze świeżo paloną kawą, zapiekankami czy innymi przekąskami, nie wspominając o prysznicu czy WC! Oczywiście trochę przesadzam, ale… Swoją naiwność przypłaciłam pedałowaniem przez 100 km na jednym bidonie wody bez żadnej przekąski, oby tylko do najbliższego noclegu.

Lekko nie było.

Tak że uczcie się na moich błędach, sprawdźcie gdzie się zapuszczacie i weźcie ze sobą odpowiednio duże zapasy wody i przekąsek.

więcej o kawie>>

rano

Na początek dnia, żadne odkrycie: zjedz porządne śniadanie! Nie żadne tam pitu pitu, ale porcję jajecznicy, michę owsianki z suszonymi owocami i orzechami czy inne smaczne i sycące śniadanie (kanapki z awokado, omlet czy kasza z warzywami i ew. mięsem czy rybą).

Zasada jest prosta: zjedz to co lubisz i to co zna Twój żołądek. Nie kombinuj z nowymi daniami. Zdecyduj się na coś sprawdzonego.

Jeśli zazwyczaj do śniadania pijasz kawę – zrób to także przed wyruszeniem w drogę. Lepiej nie kombinować, bo nigdy nie wiadomo kiedy i czy w ogóle będzie okazja kupić kawę na trasie.

Zaufaj mi, jestem kawoszem, bez porannego espresso zabijam 😉

co przygotować na drogę?

Tu wiele zależy od tego jaki dystans planujesz pokonać i co czeka Cię na mecie (dom, restauracja czy też może jedna wielka niewiadoma). Ale jest kilka stałych, o których warto pamiętać i mieć w plecaku czy sakwie.

co jeść w czasie wycieczki?

Orzechy, to zawsze dobry pomysł – długo utrzymują świeżość, nie roztopią się a do tego są sycące. Weź dowolny ich rodzaj, a najlepiej mix (włoskich, arachidowych, pistacji, nerkowców, pestek dyni czy migdałów). Z tego samego powodu fantastycznie spisują się suszone owoce: banany – doskonałe źródło potasu i spora dawka energii, daktyle mają mnóstwo fruktozy, która da kopa energetycznego do dalszego pedałowania czy marszu. Morele poza sporą ilością potasu dodatkowo chronią skórę przed promieniowaniem UV ze względu na obecność beta karotenu, rodzynki to z kolei bogactwo antyoksydantów.

Koniecznie spakuj do sakwy mieszankę swoich ulubionych bakalii.

Czekolada też się świetnie spisuje w sytuacjach mocno awaryjnych – kiedy potrzebujemy natychmiastowego zastrzyku energii. Pamiętaj jednak, że w czasie upałów przechowywanie jej w plecaku czy sakwie rowerowej, to dość ryzykowny pomysł. Lepiej po prostu zakupić porcję “na raz” w mijanym sklepie, zjeść i jechać dalej.

Jeśli masz możliwość przygotować sobie prowiant na drogę zrób to. Wybierz muffiny (lepiej bez świeżych owoców i kawałków czekolady), zwijany placek tortilli lub naleśnika z hummusem (rybą, mięsem) i warzywami (lepiej twardymi, aby nie puściły soku). Upiecz ciasteczka owsiane czy weź ze sobą sok pomidorowy z nasionkami chia (zawsze to więcej kalorii).

U mnie w tym roku super sprawdzały się “kulki mocy“. Najlepsze okazały się te na bazie daktyli namoczonych w espresso z wiórkami kokosowymi i zmiksowanymi migdałami.

Dla mięsożernych: zawsze warto mieć na dnie plecaka paczkę kabanosów. Hermetycznie zamknięte długo pozostają świeże. Mogą uratować dalszą drogę albo zastąpić kolację, gdy na miejscu okaże się, że restauracja w schronisku już jest zamknięta (true story).

Jeśli nie masz możliwości przygotowania sobie posiłku zapakuj gotowe danie liofilizowane (takie, które wystarczy zalać gorącą wodą lub wrzątkiem). Coraz więcej firm ma w swojej ofercie takie posiłki o całkiem dobrych składach. Minus takiego rozwiązania? Opakowania zazwyczaj są spore i zajmują dużo miejsca, ale są za to lekkie!

Jadąc w okresie letnim rozglądaj się dookoła – jabłka, śliwki, gruszki, kukurydza oraz dzikie jeżyny i maliny, to standard przy polskich drogach. Korzystaj z tych darmowych witamin!

Sezon na wiśnie jest w lipcu, a najlepsze są na szczycie Gór Pieprzowych w Sandomierzu. Po jeżyny jeżdżę na Hel 😉

co jeść w trakcie wycieczki

co z żelami?

Niemal za każdym razem rozmawiając o tym co jeść w czasie całodniowej wycieczki pojawia się temat żeli. Zatem – rozwiejmy wątpliwości! Nie jestem przeciwniczką żeli energetycznych, ale są dwa warunki, o których musisz pamiętać decydując się na ich zakup.

  1. To nie jest substytut zdrowej i urozmaiconej diety. Podstawą odżywiania zawsze powinny być prawidłowo zbilansowane posiłki. Warto o tym pamiętać i pilnować, aby żele były wyłącznie dodatkiem do całodniowego menu. Niech to będzie Twój żelzany zapas na sytuację awaryjną (kiedy np. jak ja wpakujesz się przez swoją nieuwagę na 100 km bez sklepów, barów, domostw itd.).
  2. Zawsze sprawdź wcześniej jak Twój żołądek zareaguje na taki pokarm. Lepiej żeby test się odbył w warunkach Ci znanych, niż gdzieś po środku niczego, kiedy to żel miał Ci uratować życie, a… tylko Ci je uprzykrzył rewolucją żołądkową.

Żele są bardzo różne i nie będę się teraz zagłębiała w ich rodzaje. Dodam tylko, aby zwrócić uwagę na ich skład i wybrać ten, który będzie najlepszy. Do wyboru mamy wersje z kofeiną, magnezem, potasem, BCAA czy innymi dodatkami. Skitraj dla pewności kilka opakowań na dnie sakwy.

co jeść w czasie wycieczki

piwo – ulubiony napój rowerzystów

Mity na temat piwa słyszę dość różne – najczęstszy z nich dotyczy tego, że piwo jest izotonikiem. Według European Food Safety Authority (EFSA) za izotoniki uznaje się napoje o osmolalności między 270 a 330 mOsmol/kg.
Takie płyny mają parametry zbliżone do osocza krwi, czyli szybko przenikają do organizmu i nawadniają uzupełniając utracone wraz potem elektrolity.

Według badań naukowców z ośrodka CVUA w Karlsruhe na 13 przebadanych piw bezalkoholowych tylko 3 z nich można nazwać izotonikami.

Niestety, zwykłe piwo alkoholowe nie jest i nigdy nie było izotonikiem. Na otarcie łez dodam, że mimo to piwko ma kilka plusów.

1. Sporo kalorii pochodzących z węglowodanów, które uzupełnią nadszarpnięte zapasy glikogenu.

2. Sporo witamin (głównie z grupy B), potas, a w wersji ciemnej żelazo.

3. Poza tym – co ważne, jest mokre i dostępne w każdym sklepie spożywczym 😉

Żeby była jasność – nie jestem zwolenniczką uzupełniania kalorii alkoholem ani słodkimi napojami (czyt. piwo bez %), ale uważam, że po całodniowej wyprawie jedno piwo krzywdy nam absolutnie nie zrobi. O ile oczywiście nie masz innych przeciwwskazań do spożywania alkoholu.

Pamiętaj, żeby wybrać piwo bez procentów, jeśli jeszcze biegniesz/jedziesz/maszerujesz dalej!

Mam nadzieję, że to oczywista oczywistość nie wymagająca przypomnienia!

a tak poza tym, w temacie czy piwo jest zdrowe>> to więcej pod tym linkiem

co jeść w czasie wycieczki

Co jeszcze? Oczywiście nie zapomnij o zapasie wody i zaplanuj normalny, pełnowartościowy posiłek po powrocie do domu, hotelu czy na camping.

Mam nadzieję, że teraz już wiesz co jeść w czasie wycieczki – pogoda, jaka by nie była i tak będzie idealna*, więc korzystajcie i w drogę!

*zgodnie z zasadą, że nie ma złej pogody, jest tylko nieodpowiednie ubranie

  1. […] Piwo, uogólniając nie jest napojem izotonicznym, tzn. jego ciśnienie osmotyczne nie jest podobne do ciśnienia osmotycznego krwi. Na 13 badanych piw bezalkoholowych tylko 3 z nich można nazwać izotonikami. Te klasyczne, alkoholowe tym bardziej nie spełniają cech izotoników. Pisałam o tym więcej tutaj>> […]