O antyoksydantach można długo… zauważyłam, że ich moc przytaczam w każdym niemal wpisie. Zatem wyjaśnijmy w końcu sobie o co tak naprawdę chodzi. I dlaczego dieta przeciwzapalna powinna dotyczyć każdego z nas. Dziś biorę na tapet te magiczne związki – panaceum na wszelkie zło tego świata.
czym są antyoksydanty?
Najprościej mówiąc, to związki chemiczne mające zdolność neutralizowania wolnych rodników.
Wolne rodniki natomiast uwielbiają nasz zwariowany tryb życia. Kochają stres, nadmierne opalanie się, palenie papierosów (także bierne), grillowanie potraw (także bierne), zanieczyszczenie środowiska, ale też dużą aktywność fizyczną czy… oddychanie! Namnażają się wtedy jak szalone. I nie byłoby w tym nic złego, bo organizm ma swoją wewnętrzną broń przeciwko nim. Jednak nasz szybki tryb życia, zanieczyszczenie, w którym żyjemy oraz monotonna dieta uboga w owoce i warzywa sprawia, że wolnych rodników jest za dużo i organizm sobie z nimi sam nie radzi. Tak zaburzona równowaga powoduje stres oksydacyjny, który osłabia układ odpornościowy i może prowadzić do wielu chorób, w tym miażdżycy, udaru, zwyrodnienia stawów czy nowotworów.
Jak widać nie ze wszystkich czynności możemy ot tak zrezygnować, aby zminimalizować ich obecność! Zatem… znajdźmy panaceum na wolne rodniki.
gdzie są antyoksydanty?
Generalna zasada jest taka: im bardziej kolorowe owoce i warzywa, tym lepiej. I co ciekawe, nie chodzi tu tylko o świeże produkty. Bez przeszkód możemy iść na łatwiznę i zimą czy wczesną wiosną bazować na wszelkich przetworach warzywno-owocowych (koniecznie obficie przyprawionych).
Aby ułatwić nam poszukiwania najobfitszych źródeł antyoksydantów powstała skala o nazwie ORAC (Oxygen Radical Absorbance Capacity). Określa ona zdolność produktów do pochłaniania wolnych rodników tlenowych – grupuje produkty spożywcze względem ich potencjału antyoksydacyjnego.
Jesteście ciekawi co jest na podium?
Goździki
Cynamon
Oregano
Przyprawy! Dlatego też zaznaczyłam wyżej – koniecznie sypcie zioła gdzie tylko się da. Ale dalej też jest smacznie – jeszcze w pierwszej dziesiątce mamy jagody acai oraz goji, pieprz czarny czy czekoladę (100% kakao). Wysoko są też czarne jagody, aronia, żurawina, czarna porzeczka, moje ulubione buraki, papryka (także ta w proszku) czy czosnek.
Włączaj je do posiłków tak często jak tylko się da! Używaj tych mrożonych, korzystaj gotowych mixów warzywnych czy owocowych, przecierów czy sosów w słoikach. Sięgaj też po nowości typu owoce sproszkowane czy liofilizowane – są naprawdę fajnym ułatwieniem – nie ma podstaw by z nich rezygnować.
a co z mrożonkami?
Nie przejmuj się tym, że np. w mrożonkach pewna ilość witamin z grupy B czy witaminy C bezpowrotnie ginie. Mrożone produkty nadal dostarczają nam sporej ilości błonnika oraz oczywiście antyoksydantów. Witaminę C możesz dostarczyć posypując posiłek natką pietruszki, a te z grupy B uzupełnisz dodając kaszę czy w makaron do posiłku.
Pomimo że wysoka temperatura niszczy niektóre witaminy, to na wiele antyoksydantów (głównie barwników) obecnych w tych produktach działa zupełnie odwrotnie. Podczas podgrzewania niszczone są struktury komórkowe warzyw, co sprzyja uwolnieniu np. beta karotenu czy likopenu do gotowanego pokarmu. Druga kwestia, to wysoka temperatura, która powoduje, że cząsteczki tych barwników z formy trans przekształcają się w znacznie lepiej przyswajalną przez człowieka formę cis (proces ten, nazywamy izomeryzacją). Poza podgrzewaniem warzyw na przyswajalność tych związków dobrze działa obecność tłuszczów.
Co ciekawe, nasz organizm też wytwarza swoje własne przeciwutleniacze. Antyoksydantami są np. melatonina, glutation, estrogen i in.
a co z suplementami?
Najlepiej oczywiście sięgać po produkty naturalne – owoce i warzywa, czy to świeże (w sezonie), czy też w postaci sproszkowanej jak np. te jagody lub mrożonej. Sięgając po suplementy sprawdź natomiast ich producenta, aby mieć pewność, że sięgasz po produkt nie tylko o wysokiej jakości, ale i najwyższej bioprzyswajalności.
dieta przeciwzapalna nie jest trudna
Zanim przejdziemy do nieco przyjemniejszej części wpisu. Jeszcze jedna ważna informacja! Antyoksydanty nie działają profilaktycznie. Nie możemy się zatem najeść owocami na zapas. Aby zadziałały muszą mieć swojego wroga – tak że koktajl z dużą ilością jagód, gorzką czekoladę z przyprawami korzennymi czy… antyoksydacyjną babeczkę najlepiej zaplanuj sobie zaraz po joggingu, stresującej rozmowie z szefem czy grillu na działce 😉
barwnik brązowy – łyżka kawy zbożowej lub gorzkiego kakao
plus
dowolne owoce do przybrania
Jogurt grecki przełóż na sitko wyłożone gazą i odstaw do lodówki na całą noc. Uwaga, jak nie masz czasu możesz pominąć ten krok dodając do kremu nieco więcej żelatyny (1,5 łyżeczki).
Żelatynę w oddzielnym naczyniu zalej ciepłą wodą i odstaw do napęcznienia.
Jogurt przełóż z sitka do miski i zacznij ubijać mikserem dodając cukier – ubijaj około 2-3 minuty. Po tym czasie podgrzej lekko żelatynę – tylko do momentu, aż nabierze płynnej konsystencji i wlewaj ją powoli cienkim strumieniem do jogurtu wciąż miksując.
Następnie podziel jogurt na tyle części ile kolorowych kremów chcesz zrobić i do każdej części wsyp barwnik i dokładnie wymieszaj.
uwagi:
– do kremu z herbatą matcha dodaj dodatkową łyżeczkę cukru, ten krem wyszedł mi wybitnie wytrawny… Wy nie musicie się aż tak męczyć 😉
– krem kawowy śmiało możesz dosłodzić syropem z daktyli (3-4 daktyle namocz i zagotuj w małej ilości wody, następnie zmiksuj blenderem i przetrzyj przez sitko i dodaj do kremu z dodatkową szczyptą żelatyny)
Przykryj kremy talerzykami, aby nie przeszły zapachami lodówki (nabiał bardzo łatwo je chłonie) i wstaw kremy, aby lekko stężały (około 15 minut).
Nakładaj kremy na upieczone i wystudzone babeczki i od razu dekoruj owocami. Wstaw do lodówki na minimum pół godziny, a potem jedz ze smakiem.
smacznego 🙂
Partnerem wpisu jest Holistic Polska – producent m.in. fantastycznych proszków owocowych 😉
Dieta na cellulit – czy to jest potrzebne? Tak, wiem – maxi spódnice są na topie, sama je uwielbiam. Jednakże, czego by nie mówić o modzie… lato nadchodzi wielkimi krokami. A chyba fajnie byłoby za kilka miesięcy wbić się w szorty, bikini czy krótką spódniczkę. Bez krępacji, wstydu czy tłumaczenia sobie “przecież każdy ma cellulit” 😉
Skórka pomarańczowa, czyli cellulit, to nic innego jak nieprawidłowe rozmieszczenie tkanki tłuszczowej spowodowane nadmiarem estrogenów. Jest to też prawdziwa zmora nie jednej kobiety… Szacuje się bowiem, że dotyka ponad 80 % kobiet. Rzadko dotyka mężczyzn… Nie powiem, żebym im nie zazdrościła 😉
Walka z cellulitem jest złożona, nierówna i długotrwała. Niestety, tak jak nie ma jednej, skutecznej pigułki tak, niestety nie wymyślono jeszcze diety-cud, czy magicznego zabiegu, który mógłby całkowicie i na zawsze wyeliminować ten mało estetyczny defekt. Najskuteczniejsza metoda pozbycia się tego “czegoś” z naszej skóry, to walka dwutorowa: od wewnątrz (dieta oraz preparaty farmaceutyczne) i od zewnątrz (gimnastyka, zabiegi oraz żele i masaże). Tylko takie skoncentrowane i wielotorowe działanie może przynieść widoczne efekty.
Zatem zacznij już dziś!
dieta na cellulit
Odżywianie odgrywa istotną rolę w walce z cellulitem, dlatego warto zapoznać się z podstawowymi zasadami “anty-pomarańczowej” diety. I chociaż prawidłowe odżywianie, nawet do spółki z zabiegami nie zlikwiduje w 100% defektu, to może go w znacznym stopniu zminimalizować poprzez: poprawę tempa przemiany materii, przyspieszenie spalania tkanki tłuszczowej, poprawę krążenia krwi i limfy oraz usunięcie nadmiaru wody z organizmu.
Aby to się jednak stało nasze codzienne pożywienie powinno obfitować w wodę (!!!), warzywa, pełnowartościowe białko oraz nienasycone kwasy tłuszczowe i pełnoziarniste produkty zbożowe. I nie może to być krótki jednorazowy zryw tydzień przed urlopem, a nasze codziennie nawyki na następne lata!
Włącz do swojego menu warzywa – dodawaj je do każdego posiłku. Poza tym 1-2 razy dziennie zjedz owoc. Szczególnie pomocne będą tu warzywa oraz owoce bogate we flawonoidy, jedną z ich funkcji jest nadanie roślinom barwy (ta informacja ułatwi nam ich szukanie)! Po pierwsze im bardziej wybarwiony owoc lub warzywo, tym więcej flawonoidów. Po drugie, najintensywniejszy kolor jest zazwyczaj w skórce. Czyli – jemy kolorowo i jak tylko się da, to nie obieramy warzyw i owoców.
Jeśli masz ochotę chrupać coś w trakcie pracy czy oglądania filmu – proszę bardzo, niech to będą buraki, papryka, dynia, szparagi, pomidory, seler, ogórki, marchew, szpinak czy jarmuż. Nie zapominaj o warzywach strączkowych oraz kapustnych: jedz fasolkę szparagową, soczewicę, fasolę,ciecierzycę, kapustę, brukselkę.
Doskonałymi źródłami tych związków są także przyprawy – zarówno świeże, jak natka pietruszki czy koperek, jak i suszone (tu też szukamy intensywnego koloru): chilli, kurkuma, cynamon, goździki, ale również tymianek czy bazylia.
Jak najczęściej jedz kiełki, a jeśli dobrze tolerujesz to i cebulę oraz czosnek = najlepiej na surowo!
Owoce ogranicz do max dwóch porcji dziennie, ale nie rezygnuj z nich całkowicie: sięgaj po niskokaloryczne i kolorowe owoce jagodowe (maliny, truskawki, porzeczki czy jagody i borówki), ale i banany, grejpfruty (jedz je razem z białą gorzkawą skórką!), świeżego ananasa, kiwi czy nasze krajowe jabłka. Do minimum ogranicz owoce suszone, natomiast całkowicie i na zawsze odstaw soki owocowe – szczególnie te z kartonika, zapomnij o owocach kandyzowanych!
białko na gładką skórę
Pamiętaj także o optymalnej ilości protein. Jeśli nie potrafisz całkowicie wyeliminować mięsa, to przynajmniej dwa razy w tygodniu zrezygnuj z niego na rzecz ryb – takich jak: śledzie, dorsz, szprotki, makrela czy pstrąg. Ważne, by nie były to ryby smażone, najlepiej przygotuj je na parze lub w piekarniku z dużą ilością warzyw. Kolejne dwa mięsne dni zamień na dni wege – sięgnij po ciecierzycę, soczewicę czy którąś z fasoli (produkty te możesz dodać do głównego dania obiadowego, jak również przyrządzić z nich pastę, hummus czy upiec pasztet). Dieta na cellulit, to dieta obfitująca w warzywa – także strączkowe.
Nie żałuj sobie także jaj – są doskonałym posiłkiem same w sobie (pod postacią np. jajecznicy), ale to też świetny dodatek białkowy np. w sałatce.
nie rezygnuj z oleju
Pamiętaj o ograniczeniu tłuszczów zwierzęcych (tłuste mleko, pełnotłusty nabiał, smalec, parówki, tłuste wędliny itp.), ale nie rezygnuj w 100% z tłuszczu! Oleje roślinne, szczególnie te bogate w witaminę E i NNKT są bardzo wskazane! Dodatkowo, posypuj swoje dania zmielonymi ziarnami siemienia lnianego, jedz pestki słonecznika, dyni i orzechy włoskie. Także surowe kakao zawiera cenne kwasy tłuszczowe (oraz wspomniane już wyżej flawonoidy) i mnóstwo składników mineralnych – dodawaj je do porannej owsianki czy koktajli.
I co najważniejsze: nawadniaj organizm. Poza pożywieniem, każdego dnia należy wypijać około 2 litrów wody. Najlepiej jeśli zdecydujesz się na wodę mineralną (może być z plasterkiem cytryny, ogórka, listkiem mięty albo łyżeczką chia). Włącz także zioła wspomagające przemianę materii czy usuwające nadmiar wody z organizmu (pokrzywa, mniszek, kasztanowiec, ogórecznik). Pij zieloną herbatę, soki warzywne oraz koktajle.
koktajl na bazie zielonej herbaty z napojem migdałowym i bananem
dieta na cellulit
Definitywnie odstaw:
cukier (biały, brązowy, trzcinowy, syrop glukozowo-fruktozowy i in.),
wszelkiego rodzaju słodycze (szczególnie te sklepowe – wafelki, ciasteczka, herbatniki, rogaliki, słodkie bułki itp.),
słodkie napoje mleczne (np. jogurty owocowe, “do picia”, desery mleczne – nawet te “wspomagające trawienie” czy reklamowane jako super zdrowe zastępujące śniadanie),
słodzone napoje (zarówno soki czy napoje owocowe, jak i słodkie napoje typu cola),
sól (oraz mieszanki przypraw typu vegeta, kostki rosołowe, dania instant – sosy, zupy i innego rodzaju fixy),
białą mąkę oraz wszelkie dania z niej zrobione (ciasta, bułki, rogaliki, chleby, makarony, oczyszczone drobne kasze czy płatki błyskawiczne),
Warto także zdać sobie sprawę, że modyfikacje które wprowadzimy od dziś do diety powinny towarzyszyć nam już całe życie. Jak każda dieta, także i ta nie może być tylko chwilowym kaprysem… A na efekty niestety ale trzeba poczekać, przynajmniej kilka tygodni.
Odporność – to słowo jest teraz na ustach wszystkich. Ból głowy, rozbicie, ból mięśni, chrypka, ból gardła, podwyższona temperatura, „apsik – na zdrowie”, gluty do pasa 😉 Czy jesteśmy zdani tylko na czekanie w niepewności “co się z tego wykuje, oby nic!”? To co możemy zrobić, to uzbroić się w cierpliwość i uśmiech, myć ręce oraz nafaszerować się kolorowym jedzeniem (i nie mam tu bynajmniej na myśli skittlesów) 😀
Zapraszam zatem po garść porad na temat diety wzmacniającej odporność – będzie kolorowo! A dodać muszę, że warto dbać o siebie cały rok, aby nie dać się choróbsku w szczycie zachorowań! Niestety, dieta to nie magiczna tabletka, nie działa natychmiastowo…
Co pomaga? Co warto włączyć do diety, by budować i wzmacniać naszą naturalną odporność? Najważniejsza zasada, to taka, że lepiej (i taniej) zapobiegać niż leczyć! Dlatego o odporność należy dbać cały czas, a nie przypominać sobie o niej dopiero wtedy jak nas “coś złapie” albo ogłoszą pandemię. Przyjrzyjmy się kilku składnikom, na które warto zwrócić uwagę podczas komponowania posiłków.
jak wzmocnić odporność dietą
GLUTAMINA – aminokwas w sposób naturalny produkowany przez nasz organizm, magazynowany przede wszystkim w mięśniach oraz płucach. Ma szczególny wpływ na funkcjonowanie układu odpornościowego, jak również pokarmowego. Wspomaga regenerację organizmu, tak po chorobie jak i po wysiłku fizycznym czy silnym stresie, zmniejsza też ryzyko zakażenia np. po zabiegach chirurgicznych.
gdzie znajdziemy glutaminę?
jaja, wieprzowina, drób, jogurt naturalny, mleko, sery twarogowe i podpuszczkowe (żółte), szpinak, kapusta, pietruszka (szczególnie na surowo), owies i kiełki pszenicy
KWASY OMEGA-3 działają przeciwzapalnie i wzmacniają układ odpornościowy poprzez stymulację białych krwinek do pracy, aktywują je aby szybciej się ruszały i wyłapywały wszelkie zarazki, które się dostały do naszego organizmu! Niedobór kwasów omega-3 osłabia pracę układu odpornościowego przez co zwiększa podatność na infekcje. Więcej o tych kwasach w oddzielnym wpisie – pamiętajmy, że część tych kwasów ginie pod wpływem podgrzewania! Także produkty bogate w te związki najlepiej spożywać bez obróbki – na zimno.
AMINOKWASY SIARKOWE (cysteina i metionina) wzmacniają działanie antyoksydacyjne pokarmów, co powoduje szybszą regenerację (także po wysiłku) i likwidację wolnych rodników zaburzających pracę organizmu. Dlatego pokarmy bogate w te aminokwasy warto łączyć z produktami bogatymi w antyoksydanty. Związki te działają też korzystnie na stan naszych włosów i paznokci. (dieta na mocne włosy>>)
ANTYOKSYDANTY działają niczym miotełka wymiatając z naszych komórek wolne rodniki, które są odpowiedzialne za wiele chorób czy uszkodzeń tkanek(np. zmarszczki – z bardziej przyziemnych – namacalnych spraw). Wolne rodniki zaburzają też przebieg wielu reakcji zachodzących w organizmie w każdej sekundzie życia.
Do najpowszechniejszych czynników zwiększających udział wolnych rodników należą: przebywanie w zadymionym czy zanieczyszczonym otoczeniu (spaliny, dym tytoniowy czy toksyny chemiczne), nadmierne spożywanie smażonych dań oraz alkoholu czy stres.
gdzie znajdziemy antyoksydanty?
w przyprawach (goździk, cynamon, imbir, pietruszka, rozmaryn, szałwia, tymianek i in.) oraz w warzywach i owocach – co ciekawe im ciemniejsza, intensywna barwa owocu czy warzywa tym więcej antyoksydantów, zatem w czołówce będzie: aronia, buraki, żurawina, czarne porzeczki, czerwona cebula, rzodkiewki, czerwona kapusta, wiśnie, jeżyny, jagody, ciemne winogrona, rabarbar, brokuły, melony, marchew, kapusta pekińska, jarmuż, dynia, czerwona papryka, wodorosty morskie, szpinak, pomidory, morele…
WITAMINA C
Jednym z antyoksydantów jest witamina C – dość powszechnie stosowana w profilaktyce czy leczeniu przeziębienia. Witamina C nie zapobiega przeziębieniu, ale zmniejsza nieco ryzyko zachorowania poprzez uszczelnianie błon śluzowych oraz drobnych naczyń krwionośnych (a pamiętajmy, że to najczęściej tymi drogami wnikają do organizmu wirusy). Poprawia też mikrokrążenie. Witamina C jest bardzo nietrwałą witaminą – ginie pod wpływem temperatury, tlenu czy kontaktu z metalami.
BAKTERIE KWASU MLEKOWEGO
Zamieszkują nasze jelita pobudzając je do pracy, wpływają bardzo korzystnie na naszą odporność, gdyż walczą z bakteriami chorobotwórczymi. Pamiętajmy, że bakterie kwasu mlekowego giną pod wpływem wysokiej temperatury, więc jak tylko to możliwe spożywajmy produkty bogate w probiotyki na surowo.
gdzie znajdziemy bakterie kwasu mlekowego?
Fermentowane produkty mleczne (bez dodatku cukru), kiszone warzywa: ogórki, kapustę, rzodkiewki, paprykę (najlepiej w sałatce lub na kanapce), zakwas pijmy na surowo – jak sok.
CZOSNEK
Nie sposób go pominąć pisząc o odporności! Ma silne działanie antyoksydacyjne, a do tego działa antybakteryjnie, przeciwwirusowo, obniża ciśnienie krwi oraz reguluje poziom cholesterolu. Dwusiarczan allilu zawarty w ząbkach czosnku zmniejsza także ryzyko powstawania chorób nowotworowych. Związki siarki natomiast pobudzają pracę białych krwinek, które m.in. bronią nas przed działaniem chorobotwórczych drobnoustrojów.
Czosnek najkorzystniej spożywać w postaci nieprzetworzonej, a jego zapach można zniwelować żując goździki, natkę pietruszki lub myjąc zęby 😉
MIÓD
Miód także jest dość powszechnym remedium na wszelkie przeziębieniowe historie. Na temat miodu mam oddzielny wpis i tam odsyłam – miód lekiem na całe zło 🙂
dbajcie o siebie i siedźcie w domu dopóki nie odwołają kwarantanny! 🙂
Oczy są zwierciadłem duszy, ukazują nasze emocje, a także stan zdrowia.
Niestety, życie bez komputera (komórki, tabletu), które wydają się największym wrogiem naszych oczu, jest obecnie chyba niemożliwe. Do tego spaliny samochodowe, klimatyzacja, dym tytoniowy czy źle dobrane światło… nasze oczy nie mają lekko. Dlatego jak tylko możemy powinniśmy dbać o nie, aby służyły nam jak najdłużej. Jeśli tylko zaobserwujemy u siebie niepokojące objawy, takie jak: zaczerwienienie oczu, szczypanie czy łzawienie, powinniśmy jak najprędzej udać się do okulisty.
A równolegle warto przyjrzeć się też krytycznie zarówno swojej diecie, jak i nawykom i higienie oczu. A potem zmodyfikować je tak, by im pomóc.
Dziś pokażę Wam na co mają apetyt nasze oczy!
dieta dla oczu – antyoksydanty
W kwestii diety korzystnej dla oczu na pierwszym miejscu postawiłabym antyoksydanty.
To przede wszystkim: witaminy A, E i C oraz antocyjany i luteina. Te związki neutralizują działanie wolnych rodników.
Antocyjany są barwnikami nadającymi roślinom zabarwienie: czerwone, niebieskie lub fioletowe. Są szeroko rozpowszechnione w przyrodzie. W największych ilościach możemy czerpać je z owoców, kwiatów i liści roślin jadalnych. Zbawienny wpływ tych barwników na nasze oczy wynika z tego, że wzmacniają one strukturę malutkich naczyń włosowatych występujących w gałkach ocznych. Dzięki temu oczy są lepiej ukrwione i odżywione. Ponadto antocyjany wspomagają produkcję rodopsyny, substancji odpowiedzialnej za właściwe widzenie po zmroku.
Luteina, podobnie jak antocyjany, należy do barwników. Jej celem jest ochrona siatkówki oka. Najbogatsze w ten związek, czyli najkorzystniejsze dla oczu, są takie warzywa jak: szpinak>>, kapusta włoska, kiełki zbóż, groszek zielony, brokuły, seler naciowy oraz kukurydza>>. Te warzywa to prawdziwe bogactwo luteiny oraz dodatkowo witaminy C.
Komponując posiłek korzystny dla naszych oczu warto pamiętać, że związki, o których wspomniałam uwalniane są z warzyw dopiero pod wpływem obróbki cieplnej. Warto zatem jak najczęściej spożywać dania z gotowanymi warzywami w roli głównej oraz odrobiną tłuszczu, który pomoże wchłonąć cenne witaminy rozpuszczalne w tłuszczach, a występujące w warzywach. Niestety, gotowanie warzyw uwalnia antyoksydanty, ale powoduje utratę witaminy C. Tak że poza jarzynką, leczo czy klasyczną zupą jarzynową nie zapominajmy o surówce, soku czy koktajlu ze świeżych owoców. Pomysły na koktajle>>
dieta dla oczu – witamina C
Witamina C jako naturalny antyoksydant niszczy wolne rodniki. Zwiększa odporność organizmu na przeziębienia oraz wpływa korzystnie na skórę, wzmacniając ją i działając rozświetlająco.
Znajdziemy ją w owocach dzikiej róży, natce pietruszki, szczypiorku; a także w czarnych porzeczkach, pigwie, aronii i owocach cytrusowych. Pamiętajmy, że ta witamina jest nieodporna na działanie wysokich temperatur. Dlatego owoce czy zieleninę jak najczęściej jedzmy świeże.
Witamina E nie bez powodu nazywana jest witaminą młodości. Jej niedobór wyraźnie przyspiesza starzenie się organizmu. Trzeba o niej pamiętać, gdyż jest jednym z najsilniej działających naturalnych antyoksydantów. Jest zawarta w pestkach dyni, słonecznika, olejach roślinnych oraz kiełkach roślin.
Jest niezbędna w profilaktyce zwyrodnienia plamki żółtej czy zaćmy. Stwierdzenie jej wczesnego niedoboru jest dość trudne. Jej niedostateczna ilość objawia się suchością skóry oraz szczypaniem i swędzeniem oczu. Do najlepszych źródeł witaminy A należą: podroby, żółtka jaj oraz masło. Natomiast roślinna odmiana witaminy A zwana karotenem, występuje m.in. w morelach, dyni, marchwi, szpinaku czy jarmużu.
Czarne maliny, to zdecydowanie bardziej aromatyczna i nieco bogatsza w wiele związków o charakterze prozdrowotnym odmiana popularnej maliny czerwonej. Owoce te charakteryzują się czarną barwą, większą ilością drobnych pestek oraz niezwykle kłującymi łodygami – z wyprawy po maliny zawsze wracam podrapana, taki ich urok 🙂
czarna malina – antyoksydanty
Owoce czarnej maliny są doskonałym źródłem naturalnych antyoksydantów. Na pierwsze miejsce wysuwają się antocyjany oraz pochodne kwasu elagowego. Owoce te są również bogate w witaminy o działaniu antyoksydacyjnym C i E, kwas ferulowy i ß-sitosterol.
Badania pokazują, że ze względu na niezwykłą obfitość związków o charakterze antyoksydacyjnym owoce te mają działanie prewencyjne w przypadku chorób nowotworowych, szczególnie przełyku, jelita grubego i jamy ustnej.
czarna malina – dlaczego jest czarna?
Antocyjany należą do ogromnej grupy kilkuset polifenolowych związków organicznych – flawonoidów. Są barwnikami roślinnymi, im bardziej wybarwiony owoc tym więcej ma w sobie antocyjanów. W świecie roślinnym związki te działają niczym filtr UV, chroniąc tkanki przed szkodliwymi skutkami promieniowania UV. Barwniki te pochłaniając promieniowanie UV obniżają ryzyko uszkodzeń struktury DNA rośliny.
Badania pokazują, że w organizmie ludzkim również pełnią wiele niezwykle korzystnych funkcji prozdrowotnych. Do najważniejszych należy działanie przeciwutleniające, przeciwzapalne, przeciwmiażdżycowe i przeciwnowotworowe.
Antocyjany posiadają działanie zapobiegające schorzeniom wątroby, chronią przed chorobami układu krążenia czy obniżają ryzyko zawału, mają udowodnione działanie zapobiegające chorobom nowotworowym oraz wzmacniającym narząd wzroku. Dzieje się tak ze względu na właściwości przeciwzapalne, wzmacniające naczynia włosowate oraz zapobiegające agregacji płytek krwi. Wpływ roślinnych barwników na narząd wzroku jest związany z aktywowaniem przez nie enzymów związanych z syntezą rodopsyny.
czarna malina – kwas elagowy
Kwas elagowy ma silne właściwości antyoksydacyjne, przeciwnowotworowe i wykazuje aktywność przeciwzapalną. Wiąże się z działaniem profilaktycznym w kierunku miażdżycy naczyń krwionośnych, osteoporozy, a także namnażania się komórek nowotworowych. Wyniki badań sugerują, że kwas elagowy może zapobiegać wiązaniu czynników rakotwórczych do kwasów nukleinowych, uniemożliwiając ich wiązanie z DNA i redukując w ten sposób powstawanie komórek nowotworowych (na każdym etapie choroby!).
czarna malina – kwas ferulowy
Kwas ferulowy z kolei wykazuje działanie żółciopędne i lipotropowe. Co oznacza, że wpływa na poprawia trawienie tłuszczów, a dokładniej mówiąc: spalanie nadmiaru tkanki tłuszczowej przez wątrobę.
I również jest silnym antyoksydantem, dzięki czemu znajduje szerokie zastosowanie w kosmetyce.
czarna malina – beta-sitosterol
Beta-sitosterol jest związkiem należącym do fitosteroli wspomagającym gospodarkę lipidową (m.in. hamuje wchłanianie cholesterolu z przewodu pokarmowego). Prawdopodobnie oddziałuje też na poziom niektórych hormonów płciowych. Związek ten wchodzi w skład wielu mieszanek ziołowych, preparatów witaminowo-mineralnych, a także niektórych preparatów odchudzających tzw. “spalaczy tłuszczu”.
soczek się robi
Jak łatwo zauważyć owoce te przede wszystkim “odchudzają” oraz zapobiegają rozwojowi chorób cywilizacyjnych, m.in. nowotworów. A co najlepsze – właśnie teraz w lipcu jest ich 5 minut!
Czarne maliny zapakowałam do słoików w postaci dżemu (solo i z czarną porzeczką) oraz soku (na zdjęciu sok w trakcie robienia się), w międzyczasie objadłam się za wsze czasy prosto z krzaka!