„Jak nie marnować jedzenia”, to szalenie ważny temat poruszany na moim blogu, w gabinecie czy na wykładach dość często. Dziś z okazji ŚWIATOWEGO DNIA ŻYWNOŚCI, który jest obchodzony od roku 1979 w rocznicę utworzenia Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO). Dzień ten ma na celu przybliżanie tematu globalnych problemów żywnościowych, w tym walki z głodem i niedożywieniem.
Co roku temu świętu przypada także inny temat, w tym roku jest to „Jak zwalczyć problem głodu na świecie?”
Według Banków żywności, w samej Polsce, co roku marnuje się aż 4,8 milionów TON rocznie, w ujęciu ogólnoświatowym, do kosza trafia 1,3 miliarda ton żywności, czyli 3,5 miliona ton dziennie!
Z raportu Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) wynika, że blisko 14% światowej produkcji żywności jest marnowana jeszcze zanim trafi na sklepowe półki. Szacuje się, że są to produkty warte 400 mld dolarów!
Dalej, jak produkty spożywcze trafią już do domów – nie jest lepiej. Według danych FAO nawet 37 % produktów pochodzenia zwierzęcego oraz 20 % owoców i warzyw jest wyrzucana przez nas samych – konsumentów.
Bogatsze państwa marnują żywność z powodu upłynięcia daty ważności produktów i złego planowania zakupów. Biedniejsze kraje ze względu na niekorzystne warunki klimatyczne i źle rozwiniętą infrastrukturę.
Nie marnuję jedzenia!
Pogoń za zyskiem i brak czasu potęgują wyrzucanie niedojedzonej czy zapomnianej żywności.
Tu jest naprawdę źle!
Polacy są na piątym miejscu, jeśli chodzi o ilość wyrzucanego jedzenia! Rokrocznie na świecie wyrzuca się 1/3 całej produkcji.
Dlaczego?
Bo zapominamy o terminie przydatności, kupujemy za dużo, kuszą nas promocje, „boimy się głodu” (??) (wystarczy spojrzeć na to co się dzieje przed długim weekendem lub niedzielą wolną od handlu, kiedy to sklepy są zamknięte jeden dzień!), nie czytamy etykiet, zapominamy co mamy w szafkach… itp. itd.
Krótko mówiąc, chyba po prostu wciąż jesteśmy za bogaci…
Dlatego i ja chciałabym wtrącić swoje trzy grosze i przestrzec Was przed marnowaniem żywności, nie czytaniem etykiet, lekceważeniem sezonowości… Jeśli wyrzucanie jedzenia, to w Twoim domu codzienność albo zdarza Ci się wyrzucać kolejne przeterminowane i/lub niedojedzone produkty, no i przede wszystkim: jeśli chcesz to zmienić – przeczytaj ten tekst. Mam nadzieję, że trochę Ci pomoże w zmienieniu swoich przyzwyczajeń.
czy to coś zmieni??
Zaprzestanie marnowania żywności nie zmniejszy głodu w Afryce, ale spowoduje, że poczujesz się lepiej sam ze sobą, a do tego miłym akcentem będzie fakt, że zostanie Ci kilka(dziesiąt) złotych więcej w portfelu. Według Banków Żywności, w przeliczeniu na statystycznego mieszkańca Polski – co miesiąc każdy z nas wyrzuca około 50 złotych! Stać Cię na to?
Jedzenie to pieniądz. Tak jak nie zgnieciesz w kulkę i nie wyrzucisz dyszki do kosza, tak samo nie wyrzucaj zeschniętego chleba, nadgryzionego jabłka, resztki ciasta. Nie dopuszczaj też, aby w Twojej lodówce przeterminował się jogurt, skisła zupa albo zapleśniały warzywa.
Jak nie marnować jedzenia?
sklep
To może staroświecka metoda, ale chyba jedyna skuteczna, żeby nie marnować jedzenia! Przed wyjściem do sklepu po pierwsze zjedz coś (nie idź na głodniaka!), a po drugie zawsze sprawdź co już masz w kuchni i postaraj się wykorzystać te produkty w planowaniu posiłków na nadchodzące dni. Spytaj rodzinę o pomysły na obiady w nadchodzącym tygodniu. Gotując ulubione dania masz większą pewność, że nic nie zostanie na talerzu.
W sklepie nie daj się ponieść emocjom, kupuj produkty z listy. A ulegając jakiejś promocji sprawdź datę przydatności. Pamiętaj, że sklep nie jest instytucją charytatywną. Jeśli obniża cenę znaczy, że ma ku temu jakiś istotny powód, np. zbliżający się termin ważności. Pomyśl, czy jest Ci to potrzebne i czy dasz radę zjeść lub przechować dodatkową porcję jedzenia?
Nie magazynuj produktów świeżych i szybko psujących się. Póki co głód i brak żywności nam nie grożą! Szczególnie mięso, wędliny, ryby, warzywa i owoce, a także nabiał powinny być kupowane z rozwagą. Jeśli masz daleko do sklepu i kupujesz większe porcje, od razu po przyjściu ze sklepu poporcjuj je i zamroź lub zabezpiecz w inny sposób.
Jeśli nie chcesz biegać po sklepie z oldschoolową kartką papieru ściągnij sobie aplikację na telefon 🙂
jak nie marnować jedzenia w szkole/pracy
Pamiętasz ten koszmar z dzieciństwa? Stająca w gardle sucha kanapka z plastrem sera albo druga wersja: chleb namoczony od rozpadającego się plastra pomidora/ogórka czy świeżo umytego i jeszcze mokrego liścia sałaty. Jeśli nie zmienisz swoich przyzwyczajeń, Twoje dziecko także będzie wspominało II śniadania w szkole jako traumę 😉
To moje szkolne wspomnienie, ale żeby nie było – mam też miłe wspomnienia ze szkolnych śniadań (kanapkę z jajecznicą zrobioną przez mojego Tatę pamiętam do dziś jako chyba najlepsze II śniadanie ever, pomimo że byłam do niej sceptycznie nastawiona).
Dlatego jeśli kolejny raz zobaczysz w tornistrze niezjedzoną kanapkę, odgrzej ją w piekarniku lub tosterze, dorzuć świeże warzywa, sos pomidorowy i podaj dziecku na kolację tłumacząc dlaczego kanapka nie wylądowała w koszu. Zaproponuj, aby samo podsunęło pomysł, co by zjadło jutro w szkole. To może być ciastko owsiane, muffin z orzechami i suszonymi owocami lub wytrawny z serem feta i małymi pomidorkami. A może po prostu butelka kefiru i sucha bułka? Nie broń tego, Twoje dziecko tak jak i Ty ma swoje smaki. Robiąc kanapki, pokrój je na mniejsze części, tak aby dziecko samo wybrało sobie wielkość porcji, każdą porcję zapakuj oddzielnie, aby nie straciła kształtu.
Jeśli Twój uczeń nie będzie miał ochoty na zjedzenie całego śniadania, zaproponuj, aby podzieliło się swoim posiłkiem z kolegami. Dając dziecku warzywa lub owoce, zapakuj je do oddzielnego pudełka. Nawet jeśli nie zostaną zjedzone, będzie można je wykorzystać jako dodatek do obiadu czy kolacji. Nadgryzioną marchewkę wrzuć do zupy, pasztetu warzywnego czy gulaszu, paprykę i cykorię wkrój do sałatki, a zjedzone do połowy jabłko uduś i podaj rano do kaszy jaglanej lub wrzuć do sokowirówki.
A przy okazji sokowirówki – z pulpy wychodzą świetne placuszki. Warto tylko ostrożnie dobierać warzywa i owoce, które przepuszczamy przez sokowirówkę. Jabłko-dynia – placuszki na słodko, marchewka-burak-szpinak – wytrawne itp. Kombinacji jest niezliczona ilość!
zamrażanie – wykorzystywanie
Wrzuć do zamrażarki nadmiar chleba – z przyjemnością rozmrozisz przy okazji kolejnego długiego weekendu, kiedy sklepy będą zamknięte lub w niedzielny, leniwy poranek. A przuy okazji zamrażania – przeczytaj wpis o skrobi opornej
Do resztki rosołu dodaj puszkę pomidorów i zrób pomidorówkę.
Ostatni kotlet, którego już nikt nie chce pokrój do sosu pomidorowego, a resztkę ziemniaków zmiel na kopytka, wkrój do sałatki lub odsmaż.
Jeśli zostały Ci końcówki wędlin, dorzuć je do zapiekanki lub jajecznicy, zeschnięty ser zetrzyj na tarce i przesyp do słoika. Posypiesz nim za jakiś czas spaghetti lub pizzę, świetnie pasuje też do sałatek.
Świeże zioła dość szybko tracą jędrność, posiekaj je, włóż do malutkiego słoiczka lub foremki na kostki lodu i zamroź. Dzięki temu nie obeschną, a ich aromat nadal będzie silny!
Przejrzałe banany obierz i też wrzuć do zamrażarki – będą jak znalazł do koktajlu albo zrób z nich lody, ciasto lub muffiny.
Z warzyw po gotowaniu rosołu zrób pastę kanapkową lub dodaj je do pasztetu warzywnego (to moje ulubione sposoby na wykorzystywanie resztek!!) czy mięsno-warzywnego.
Jeśli jesteśmy przy niemarnowaniu – warto też oszczędzać wodę, a przy okazji minerały, które w niej pływają! Co robicie z wody po gotowaniu ziemniaków?? Ja wykorzystuję ją do zrobienia zupy!
Żeby była jasność, nie jestem eko-terrorystką – nie przechowuję jej, ale jak w tym samym czasie odlewam ziemniaki i akurat gotuję zupę, to czemu nie. Woda po gotowaniu ziemniaków nie będzie pasowała do każdej zupy – ale dyniowa, ogórkowa czy jarzynowa, tam gdzie i tak planuję dodać ziemniaki będzie idealna!
święta
Oddzielnym temat są święta i szykowanie kilku czy kilkunastu dań dla całej rodziny i przyjaciół. Tu szalenie ważne jest wyliczenie porcji! Aby to zrobić pamiętaj jak wiele jedzenia będzie na stole. To nic, że na normalny obiad w ciągu roku zjadasz 8 pierogów, w Wigilię poza pierogami będziesz mieć na przystawkę śledzie, potem barszcz z uszkami lub fasolą, dalej kapustę i karpia… a jeszcze pewnie po pierogach będziesz mieć ochotę na kawałek piernika i makowca.
Pomyśl o tym już w sklepie i zmniejsz porcje. To uchroni Cię przed niepotrzebnymi wydatkami, dodatkową pracą, a w konsekwencji przed wyrzucaniem jedzenia.
Załóż, że zjesz 1/2 albo nawet 1/3 swojej tradycyjnej porcji, czyli zamiast 8 pierogów policz na osobę 4 lub 3 sztuki.
korzystaj z jadłodzielni
Co jeszcze? W całej Polsce całkiem nieźle działają Jadłodzielnie.
Jeśli chodzi o Warszawę jest ich 9! Tam w ogólnodostępnej lodówce możecie zostawić to co Wam zbywa…
grafika pochodzi ze strony foodsharing Warszawa
Pamiętaj, że kupując tylko potrzebne produkty, łatwiej zapamiętasz zawartość lodówki i szafek kuchennych, unikając tym samym marnowania żywności. Łącz produkty, baw się smakami i nie wyrzucaj, bo naprawdę szkoda tylu zmarnowanych pomysłów! 🙂
Na zdjęciu tytułowym, na samej górze pasztet z cukinii
O proszę nie wiedziałam o takim dniu! Czy to znaczy, że mogę bezkarnie więcej zjeść ? ;d
haha 😀 „dzień bez diety” przypada na 6 maja, chociaż… też nie polega na „objadaniu się” a raczej promuje akceptację niezależnie od rozmiaru 😉
Ale co tam… NA ZDROWIE 🙂
Sama zamrażam chleb. Bardzo dobra opcja, szczególnie gdy mieszka się na wsi, a najbliższy sklep znajduje się 40 km od domu. 🙂
Podałaś naprawdę wiele sposobów jak korzystac z „resztek” jedzenia i jak nie marnować posiłków! 🙂
Dziękuję, ja też często mrożę chleb, szczególnie jak wyjeżdżam (żeby mieć co jeść jak wrócę) albo przy okazji dłuższych świąt, kiedy sklepy są zamknięte 🙂
Nie wiedziałam, że istnieje taki dzień! Brzmi bardzo smacznie. 🙂
Pozdrawiam
Dziękuję i także pozdrawiam 🙂
Mnóstwo super pomysłów! I zgodze się z Tobą, marnujemy coraz więcej jedzenia, kupujemy co popadnie nie do końca zastanawiając się,jak i kiedy to wykorzystamy…
Dziękuję, a zmiany warto zacząć od siebie – dajmy przykład innym 🙂
Polecam jeszcze przygotowywanie jadłospisu na cały tydzień i na jego podstawie tworzenie listy zakupów. Kto ma czas, może też uzbroić się w garść przepisów na dania z wykorzystaniem resztek jedzenia. U mnie na blogu również można znaleźć kilka takich inspiracji. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Tak, planowanie co chcemy zjeść w najbliższych dniach, to podstawa!
pozdrawiam 🙂
To już teraz rozumiem, dlaczego na ten temat w piątek mówiła radiowa Trójka.
Najczęściej do śmieci lądują przeterminowane produkty. Rzadko spotykam w sklepie ludzi, którzy czytają etykiety. Np. w dziale z nabiałami daty są kluczowe.
Z drugiej strony, chyba ogólnie Polacy kupują za dużo. Może to efekt po czasach, gdy mieliśmy tylko ocet na półkach? Problem z dostępnością żywności w pewnych latach PRLu był dotkliwy dla mieszkańców chociażby Warszawy. Wiem od różnych osób, które mieszkały w innych częściach Polski, że jednak nie wszędzie tak było. Zatem trudno rozsądzać, jakie są kluczowe źródła zjawiska.
Lenistwo? Brak refleksji nad zjawiskiem marnowania żywności w skali kraju, w skali globalnej?
Nie mam pojęcia…
Najważniejsze to zacząć od własnej lodówki i świadomego wychowywania swojego potomstwa, by kolejne pokolenie miało już pewne sprawy poukładane w głowie…
Dziękuję za Twój komentarz! Masz rację, że przyczyn może być wiele, ale odnośnie czasów PRL – myślę, że to nie powinno dotyczyć młodego pokolenia? Oni nei pamiętają kartek czy głodu, chyba że z opowieści babć i dziadków lub rodziców…
Tak czy inaczej – edukujmy swoje dzieci, a do kosza wyrzućmy swoje stare przyzwyczajenia! 🙂
pozdrawiam!
Całkiem niedawno przekonałam się o świetnych właściwościach mrożenia większej ilości chleba. Nie lubię wyrzucać jedzenia i tego nie robię. Z resztek warzyw i wędlin lubię robić leczo, które zalewam przecierem i dorzuca liść laurowy oraz ziele angielskie. Na wszystkie niedojedzone reszty można znaleźć sposób 🙂
Bardzo nie lubię marnować jedzenia, chociaż pewne straty są niestety niemożliwe do uniknięcia. Szczególnie teraz, przy dziecku… Tutaj pól jabłka, tu ćwierć bułki (a reszta ląduje na podłodze), tutaj 3/4 miseczki płatków. Nie chcę wszystkiego po nim dojadać, zresztą nie zawsze jest to możliwe ze względów „higienicznych”. Liczę na to, że to szybko minie
Z maluchem dopiero uczącym się jeść jest faktycznie znacznie trudniej… Ale to na szczęście minie 😉
Ja zazwyczaj mrożę produkty, z owoców już bardzo dojrzałych robię koktajle
Temat warty do poruszania go publicznie. Ja z domu wyniosłam ogromny szacunek do jedzenia i do pracy cudzych rąk. Teraz, gdy sama zarządzam domową kuchnią staram się rozsądnie planować posiłki i nie kupować „na zapas”.
Jak zobaczyłam u góry zdjęcie pasztetu z cukinii to już chciałam pisać, że uwielbiam i od czasu do czasu robię 🙂 A z opcji zamrażania również korzystamy 🙂 Czy to chleb czy mięso. 🙂
Pozdrawiam
Co do zakupów przed długimi weekendami – faktycznie to jakaś masakra. Ludzie kupują, jakby miała zaraz wybuchnąć jakaś wojna 😉
marnowanie jedzenia no niestety zdarza się chyba każdemu, zwłaszcza kiedy zakupy robi się na głodniaka. Wtedy zawsze kupi się za dużo i części nie zdążymy zjeść 🙁
Ja przez chorobę mam mniejsze możliwości jedzenia. W sensie, nie jestem w stanie zjeść tyle, ile je normalny, zdrowy dorosły człowiek. Staram się dopasowywać wielkość porcji do swoich możliwości, ale nie zawsze się udaje, często zdarzają się psikusy. W restauracjach jest najgorzej – ale wtedy staram się… zamawiać dania z menu dla dzieci.
Jeśli mam np. kanapkę, zjem pół i więcej nie mogę, to ją zakrywam i zjadam resztę później.
Z porcjami w restauracjach, to jest niestety loteria – jedna porcja czasem jest jak dla dwóch głodnych osób, a czasem jak „dla ptaszka” 😉
Też pisałam niedawno o tym na moim blogu 🙂 Marnujemy ponad 2 miliony ton żywności rocznie?! W przeliczeniu wychodzi 50 zł miesięcznej straty w portfelu każdego Polaka…
Dokładnie tak 🙂
Mam tak mocno wpojoną niechęć do wyrzucania jedzenia, że naprawdę nie pamiętam, kiedy po raz ostatni cokolwiek wyrzuciłam. I wkurza mnie okropnie, gdy widzę, jak robią to inni.
Jestem mistrzynią wykorzystywania 100% swoich zakupów i wszystkich, których spotkam, będę tego uczyć, pozdrawiam! 😀
Ja miałam „niewyrzucanie” wpajane od małego, bardzo nie lubię marnować jedzenia 🙂
Pochwalę się, nie wyrzucam, gotuję tak by nawet pozostałości wykorzystać, korzystam z części tych porad. polecam
BRAWO!! Tak trzymać 🙂
Nie wiedziałam że jest taki dzień
Ja staram się robić coś z niczego i wykorzystywać to co mam 🙂
ps. Ale nie mogę się nadziwić ile rzeczy w gastro idzie do kosza zamiast nakarmić potrzebujących :/.
Znam problem… pracowałam kilka lat w dużym hotelu, nawet do schroniska dla psiaków „nie dało się” wywieźć resztek. Naprawdę aż żal patrzeć – całe patery nie tkniętego jedzenia lądowały w ksozach! 🙁
bezsensowne to nasze prawo 🙁
Jak człowiek się skupi to nic nie zmarnuje, to wszysyko zależy od naszego nastawienia.
[…] tutaj jeszcze o niemarnowaniu jedzenia, bo od tego się zaczęła moja miłość do tych dań! […]
[…] Warzywne pasztety, to coś co naprawdę lubię! Proste, szybkie, tanie, sycące, wypełnione warzywami i chrupiącymi pestkami – to doskonały pomysł na wartościowe II śniadanie lub lekką kolację. To także świetny pomysł na wykorzystanie resztek z lodówki czy obiadu – przeczytaj więcej o tym jak nie marnować jedzenia! […]
[…] Zajrzyj też tutaj – o tym jak nie marnować jedzenia, także tego które dziecko przynosi z p… […]
Świetny wpis! Bardzo ważne jest to, żeby nie marnować jedzenia i uczyć tego nasze dzieci. Ja zauważyłam, że do sklepu muszę chodzić najedzona, bo gdy jestem głodna biorę więcej niepotrzebnych rzeczy 🙂
Zakupy robimy zdecydowanie po posiłku, inaczej od progu masz usprawiedliwienie… i kupujesz więcej i dodatkowo łatwiej o jakieś dietetyczne grzeszki 😉
Najważniejsza jest dobra organizacja lodówki ! I wszystko się da oragnąć 🙂
właściwie nie zdarza mi się wyrzucać jedzenia. Zawsze z resztek można wymyślić coś fajnego. Listę zakupową robię zawsze, nie kupuję dużych zapasów, żeby zminimalizować ryzyko, że się coś zepsuje.
[…] Tu więcej o tym jak nie marnować jedzenia>> […]
[…] Warzywne pasztety, to coś co naprawdę lubię! Proste, szybkie, tanie, sycące, wypełnione warzywami i chrupiącymi pestkami – to doskonały pomysł na wartościowe II śniadanie lub lekką kolację. To także świetny pomysł na wykorzystanie resztek z lodówki czy obiadu – przeczytaj więcej o tym jak nie marnować jedzenia! […]
[…] Warzywne pasztety, to coś co naprawdę lubię! Proste, szybkie, tanie, sycące, wypełnione warzywami i chrupiącymi pestkami – to doskonały pomysł na wartościowe II śniadanie lub lekką kolację. To także świetny pomysł na wykorzystanie resztek z lodówki czy obiadu – przeczytaj więcej o tym jak nie marnować jedzenia! […]
[…] 16. last but not least – nie marnuj jedzenia>> […]
[…] Dzięki między innymi tak prostym sztuczkom unikniemy zostawiania resztek, a co za tym idzie frustrującego wyrzucania jedzenia. Więcej o moich pomysłach na kuchnię zero waste>> […]
[…] przynajmniej less waste – pisałam o tym już kilka lat temu, zajrzyj i sprawdź moje pomysły na niemarnowanie i dzielenie się (zresztą nie tylko jedzeniem – bo i ubraniami, AGD i in. ten trend […]