Sushi, czyli ryż, ryba, wodorosty nori, ogórek, awokado i… kilka innych tajemniczych dodatków.
warsztaty sushi
Na pytanie odpowiadam zgodnie z wiadomościami z pierwszej ręki. Dzięki uprzejmości Blue Dragon oraz agencji BlogMedia miałam okazję uczestniczyć w warsztatach na temat sushi i poznałam kilka z tych tajemniczych składników dodawanych do ryżowych rolek. Warsztaty poprowadził sushi-master Dominik na co dzień pracujący w restauracji Sushi Bar Plac Unii 1
sushi na diecie
Wodorosty nori, to skarbnica składników mineralnych i witamin: jod (niezbędny do m.in. syntezy hormonów tarczycy), magnez, wapń, żelazo, kwas foliowy, witaminy C, B, E oraz mnóstwo antyoksydantów i trochę błonnika. Dzięki zawartości kwasów omega-3 zapobiegają miażdżycy i obniżają stężenie cholesterolu.
Mają znikome ilości energii – jeden arkusz, to zaledwie 10 kcal.
Ryby są dość kaloryczne, są też tłuste. Kaloryczność porcji sushi zależy m.in. od rodzaju tego właśnie składnika. Jednak ze względu na obecność kwasów omega-3 są one jednocześnie korzystne dla naszego serca i układu krążenia, są także źródłem witaminy E – jednego z najsilniejszych antyoksydantów, czyli związków walczących z wolnymi rodnikami. W rybach znajdziemy także białko o wysokiej wartości odżywczej. Zatem rybą się nie martwmy.
Jeśli jesteśmy miłośnikami sushi i sięgamy po to danie często, nie wybierajmy za każdym razem tuńczyka. Pamiętajmy, że im bardziej długowieczna ryba, tym więcej zawiera rtęci. Tak że tuńczyka warto spożywać zamiennie z makrelą, węgorzem, łososiem czy skorupiakami.
Biały ryż jest przede wszystkim źródłem węglowodanów złożonych, które dostarczają nam energii. Co wiele osób z pewnością ucieszy – jest zbożem bezglutenowym.
W ryżu jest także pewna ilość białka, znikoma zawartość tłuszczu oraz witaminy z grupy B, fosfor, magnez, wapń, cynk, mangan, kobalt czy fluor.
Co ciekawe w wersji na zimno ryż ma znacznie niższy indeks glikemiczny niż świeżo ugotowany, więc schłodzony ryż można konsumować bez obaw nawet przy IO czy cukrzycy. Ale ale… czy suhi jest zawinięte po prostu tylko w schłodzony ryż i wodorosty?
Włos zjeżył mi się na głowie jak usłyszałam ile cukru dosypywane jest do ryżu… bo to, że ryż jest “octowany” wiedziałam (dla tych co nie wiedzą: ryż do sushi po ugotowaniu i wystudzeniu jest mieszany z octem ryżowym).
Ale że 1/2 kg cukru na 1 kg ryżu?? why??? 🙁
To mnie naprawdę zraniło. Zraniło na wskroś!
Dlatego wybaczcie, ale w przypadku insulinooporności czy cukrzycy mogę zalecić Wam sushi wyłącznie w wersji domowej, licząc na to, że rolując w domu będziecie chcieli nieco zaoszczędzić na cukrze albo nie dodacie go w ogóle. Na nic się zda skrobia oporna, jeśli w każdym kawałku sushi będziecie zjadać cukier w proporcji 1:0,5 (ryż : cukier).
Imbir marynowany ma działanie przeciwzapalnie, rozgrzewa i doskonale poprawia trawienie! To także spora dawka minerałów i witamin: wapń, żelazo, magnez, mangan, potas, selen, witamina C, E oraz B6.
A do tego jest pyszny!
Wasabi ma działanie grzybobójcze i bakteriobójcze, pobudza trawienie i… apetyt. W medycynie wschodniej stosowany jest także w łagodzeniu nerwobólów, bólów reumatycznych i mięśniowych. Zawiera spore ilości siarki (świetnie działa na porost włosów i paznokci oraz łagodzi dolegliwości skórne).
Wasabi, podobnie jak sos sojowy jest bogate w sód, zatem – nie przesadzajmy z jego ilością, szczególnie jeśli mamy skłonność do wahań ciśnienia.
Sos sojowy jest niskokaloryczny, ale zawiera sporą ilość sodu, wiec unikać powinny go przede wszystkim osoby z nadciśnieniem tętniczym krwi czy tendencją do obrzęków. Dostarcza za to pewne ilości białka oraz nienasyconych kwasów tłuszczowych, błonnika, witamin z grupy B i pierwiastków mineralnych.
Kupując sos sojowy wybieraj raczej ten niskosodowy i koniecznie bez syropu glukozowo-fruktozowego, konserwantów oraz wzmacniaczy smaku.
sushi – ile kalorii
Ile kalorii? w 100 g sushi (około 2 – 3 sztuki) znajdziemy od 90 – 100 kcal (wersja z ogórkiem i krewetką), 150 kcal (wersja z omletem) aż do 250 – 300 kcal (wersja z łososiem, sezamem, awokado, serkiem kremowym, tempurą).
zatem krótko: sushi na diecie, mogę czy nie mogę?
No jak już musisz… 😉
Jeśli nie traktujemy sushi jako przekąski, a zastępujemy nim posiłek obiadowy oraz nie mamy insulinooporności czy cukrzycy, to jako urozmaicenie diety jak najbardziej można sobie pozwolić na tego typu danie.
Jednak pamiętaj o sporej ilości cukru w ryżu oraz wysokiej zawartości sodu w sosie sojowym. Wybieraj rozsądnie dodatki (kremowy serek, majonez, krewetki smażone w tempurze są na cenzurowanym), no i nie przesadzaj z ilością…
nie odchodź
jeszcze, może Cię zainteresują inne moje wpisy:
Zdrowa dieta, to mnóstwo wyrzeczeń, niesmaczne jedzenie, katowanie się treningami, wieczne liczenie kalorii, odmawianie sobie… A przecież nie to w życiu jest najważniejsze… czasem można… w końcu trzeba na coś umrzeć…
Ileż ja się tego nasłuchałam! I na spotkaniach mniej lub bardziej formalnych i w gabinecie!
To może ustalmy w końcu – dlaczego warto przejść na “jasną stronę mocy”? Dlaczego warto odmówić tych chipsów czy “tylko” szklaneczki pepsi? I w końcu: dlaczego warto odżywiać się zdrowo?
Nad barem studenckim w mojej ukochanej Alma Mater wisiał taki szyld “każdy kęs ma swój sens”. Przekonajmy się zatem czy faktycznie jest sens się “męczyć” na zakupach i potem w kuchni…
Od razu zdradzę, że znowu rozchodzi się o profilaktykę! O profilaktyce więcej było w jednym z ostatnich tekstów. Zajrzyj do niego i przy okazji ściągnij sobie skierowanie na bezpłatne badania>>
dlaczego warto odżywiać się zdrowo?
bo… podobno jesteśmy tym co jemy 😉
lepsza praca mózgu
Kwasy omega-3 występujące między innymi w tłustych rybach (łosoś, makrela itd.), tranie, olejach roślinnych (rzepakowym, oliwie) czy orzechach są niezbędne do prawidłowego działania neuronów w mózgu. Wyniki badania naukowców z Oxfordu opublikowane w Journal of Sleep Research dowodzą, że kwasy tłuszczowe omega-3 odgrywają istotną rolę w mechanizmie regulacji snu. Niedobór tych składników w diecie może również powodować nadpobudliwość i problemy z koncentracją, a nawet depresję. Lepsza praca mózgu, to także lepsza pamięć, spokojniejsze podchodzenie do stresów dnia codziennego.
Mało sexi temat, ale dotykający każdego z nas bez wyjątku. Zadbaj o swój komfort, dbając o swoje jelita, bo od wypróżnień nie uciekniesz 😉 Zrób wszystko, by były regularne. Skomponuj swoją dietę, by uniknąć wzdęć, gazów czy zaparć. Nie unikaj błonnika i kiszonek, pij odpowiednią ilość płynów! więcej o poczytasz błonniku tu>>
Bo nie o ilość się rozchodzi a o jakość – co z tego że dożyjesz setki, jak ostatnie 50 lat będziesz borykać się z bólami czy nieustannymi wizytami u lekarzy wydając oszczędności życia na leki i badania… To co dziś wkładasz sobie na talerz wpływa na to na co zachorujesz za 15 czy 30 lat! Serio!!! Sprawdź czym prędzej od czego zacząć zmianę nawyków żywieniowych – tu o tym piszę>>
lepsze samopoczucie i większa akceptacja
Od razu dodam – nie chodzi tu o “jedyny słuszny” rozmiar S – chodzi o zdrową, estetyczną sylwetkę, z którą się czujemy komfortowo! O fakt że możemy podbiec bez zadyszki do autobusu czy bawić się ze swoim dzieckiem/bratankiem/wnukiem bez ryzyka zawału. To kolejny szalenie ważny powód, dla którego warto się zdrowo odżywiać.
Zdrowy nie równa się chudy!
lepsza odporność na stres
Regularne ćwiczenia i odpowiednio skomponowana dieta potrafią obniżyć napięcie nerwowe i zmniejszyć podatność na stres!
Ale nie tylko o jakość jedzenia tu chodzi, ale także o… jego zaplanowanie na nadchodzący dzień (gotowy obiad w lodówce czekający na nasz powrót z pracy czy kanapka na drugie śniadanie w plecaku także zmniejsza stres, że głód dopadnie nas znienacka).
więcej energii
Po zrzuceniu zbędnych kilogramów – czy to w postaci tkanki tłuszczowej czy balastu zalegającego w jelitach nawet najprostsze, codzienne czynności stają się łatwiejsze i przyjemniejsze – zawiązanie sznurówek, wejście na trzecie piętro, zabawa z dziećmi czy wnukami, codzienne zakupy – to już nie droga przez mękę. o wodzie przeczytasz tu>>
większa pewność siebie
Odkrywanie nowych smaków, pokonywanie słabości i przekraczanie kolejnych granic (na siłowni czy w kuchni) dosłownie i w przenośni wzmacnia Twoje ciało i kształtuje charakter.
Posmakuj tego uczucia euforii, a na pewno nie pożałujesz!
zdrowsza skóra
Dieta bez wątpienia wpływa na stan naszej skóry, włosów czy paznokci. Prawidłowo zbilansowana dieta, to nieco mniej zmarszczek i wyprysków, a także mocne włosy>>. Odwodniona skóra jest przesuszona i ziemista. Niedobór składników mineralnych czy zdrowych tłuszczów odbija się łamliwymi włosami i paznokciami. Nadmiar cukru może z kolei powodować wypryski… Zapanuj nad tym wprowadzając drobne zmiany w codziennym żywieniu!
większa odporność na choroby
To że jelita, to nasz drugi mózg pewnie wiecie, a że to właśnie tam “powstaje” nasza odporność?? Jelita zasiedla ponad 100 trylionów bakterii!!!!! Trzeba być skrajnie naiwnym, aby sądzić że nie mają one na nas wpływu. Skład mikrobioty wpływa na predyspozycje do chorób (w tym do chorób nowotworowych czy otyłości). Na nasze szczęście ze względu na jej zdolności do przystosowywania się do zmieniających się warunków mamy możliwość wpływania na jej skład a tym samym na nasz stan zdrowia w ciągu całego życia. Prawidłowa pielęgnacja i troska o żyjątka bytujące w naszych jelitach są niezbędne, by zachować dobre zdrowie. Jedz kiszonki! Nie bój się błonnika, a unikaj cukru – to tak w skrócie! tu więcej o kiszonkach 🙂
uczucie lekkości
Nie mam tu jedynie na myśli zbędnych kilogramów (na ich utratę też przyjdzie czas). Myślę głównie o “lekkości w brzuchu” – utrata nagromadzonych gazów, pozbycie się zgagi, wzdęć czy regularne wypróżnianie się dają nieprawdopodobnego powera. To uczucie lekkości, o którym często słyszę w gabinecie.
“Pani Justyno, kilogramy jeszcze nie lecą, ale czuję się jak nowonarodzona i lżejsza o przynajmniej dychę”.
Małe, okrągłe, czerwone, żółte, brązowe, białe… Sorgo – bezglutenowa kasza, która zawładnęła ostatnio moją kuchnią. W Polsce raczej mało popularne, ale w krajach Afryki Środkowej czy w Indiach stanowi podstawę diety.
Poza źródłem energii pochodzącej głównie z węglowodanów nasiona są wykorzystywane jako surowiec do wytwarzania napojów alkoholowych (piwa oraz wódki gaoliang). Łodyga natomiast stanowi surowiec do wyrobu słodyczy oraz jest wykorzystywana jako pasza dla zwierząt.
sorgo – bezglutenowe zboże
Nasiona sorgo mają budowę podobną do znanych nam ziaren – pszenicy czy żyta, składają się z łuski, bielma i zarodka. Jednak wartość odżywcza poszczególnych składowych jest już odmienna – skrobia zawarta jest bowiem w łusce (a nie jak w pszenicy w bielmie), bielmo jest natomiast źródłem składników mineralnych, tłuszczu roślinnego oraz białka bogatego m.in. w lizynę i tryptofan (dwa egzogenne aminokwasy).
Sorgo jest dostępne w formie całych ziaren lub mąki. Jego neutralny (lekko orzechowy) smak i delikatny zapach sprawiają, że może być podstawą wielu dań i wypieków zarówno słodkich jak i wytrawnych.
sorgo do sałatki
Całe nasiona stanowią świetną bazę sałatek czy zapiekanek, są doskonałym dodatkiem do zup, gulaszy czy deserów. Z mąki z sorgo można przygotować ciasto na pierogi, naleśniki, kluski, pasuje też do wypieku pieczywa i ciast.
Jeśli chodzi o wartość energetyczną, jest ona podobna do pozostałych zbóż – 100 g nasion, to około 336 kcal. Zawartość białka: 11 g na 100 g i co ważne białko sorgo zawiera dwa egzogenne, czyli niezbędne aminokwasy – lizynę i tryptofan. Lizyna jest konieczna szczególnie w młodym wieku, odgrywa bowiem istotną rolę w rozwoju organizmu. Stanowi budulec białek mięśni i kości, wspomaga koncentrację, bierze udział w wytwarzaniu hormonów i enzymów, biorąc udział w produkcji przeciwciał zwiększa także odporność oraz przyspiesza zdrowienie. Wykazuje także właściwości przeciwnowotworowe. Jednym z objawów braku lizyny są osłabione i wypadające włosy. Tryptofan natomiast kojarzony jest chyba zazwyczaj z dobrym humorem! To właśnie z tego aminokwasu wytwarzane są m.in. tryptaminy, do których należą melatonina i serotonina. Serotonina jest neuroprzekaźnikiem działającym w obrębie układu pokarmowego i ośrodkowego układu nerwowego, jej poziom odpowiada m.in. za nasz apetyt, a niedobór powoduje bezsenność. Melatonina z kolei reguluje pracę zegara biologicznego, czyli wpływa na okresy snu i czuwania.
Węglowodany w sorgo, to przede wszystkim skrobia. 100 g tego zboża zawiera około 66,4 g węglowodanów oraz 10 g błonnika pokarmowego co wywiera niezwykle korzystny wpływ na pracę układu pokarmowego. Błonnik stymuluje perystaltykę jelit, zwiększa wydalanie z organizmu substancji toksycznych przyspiesza powstawanie uczucia sytości po posiłku.
IG sorgo
Indeks glikemiczny całego ziarna sorgo jest na poziomie średnim i wynosi 62, czyli zboże to może się pojawiać w diecie diabetyków czy osób z IO okazjonalnie i najlepiej na zimno z dodatkami obniżającymi IG (białko, tłuszcz).
Tłuszcze występujące w ilości około 3 g na 100 g to niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe.
Do dominujących minerałów w sorgo należą wapń, potas, mangan, magnez, miedź oraz żelazo, z witamin warto wymienić niacynę.
dobre źródło magnezu
Magnez uczestniczy w regulowaniu poziomu wapnia w organizmie, bierze udział w większości procesów zachodzących w organizmie, aktywuje ponad 300 enzymów. Miedź zwiększa odporność układu immunologicznego oraz stymuluje wytwarzanie czerwonych krwinek, jej brak może powodować problemy z koncentracją oraz łamliwe paznokcie i… odbarwianie się włosów. Najważniejszą funkcją potasu jest regulowanie gospodarki wodnej, a co za tym idzie kontrola ciśnienia krwi i pracy nerek. Pomimo że pierwiastek ten znajduje się niemal w każdym produkcie spożywczym, to zazwyczaj dostarczamy go za mało. Mangan wpływa na pracę mózgu oraz gwarantuje mocne kości, ma także wpływ na prawidłową pracę tarczycy, bierze również udział w magazynowaniu żelaza i jest jednym z pierwiastków zwiększającym libido. Niacyna, to witamina B3 albo jeszcze inaczej PP – to witamina mająca wpływ na kondycję naszej skóry czy paznokci. Działa korzystnie na układ nerwowy i… ułatwia zasypianie.
Brązowe sorgo jest także źródłem polifenoli – związków nadających roślinom barwę. Mają one właściwości przeciwzapalne oraz antyoksydacyjne – hamują wytwarzanie i działanie wolnych rodników, są także uważane za naturalne składniki przeciwbólowe i uspokajające. W świecie roślinnym ich zadanie polega na ochranie rośliny przed działaniem niekorzystnych czynników środowiska.
Niejednokrotnie pisałam o błonniku. Wielokrotnie zachwalałam dany przepis czy produkt pisząc, że jest jego dobrym źródłem. Z całą pewnością nie raz słyszeliście wiele dobrego o nim… Zatem dziś przejdźmy do rzeczy! Zapraszam Was na wpis teoretyczny: błonnik – co to jest i dlaczego tyle dobrego pisze się o nim?
Czym jest błonnik?
Błonnik, to grupa kilku związków odpornych na działanie enzymów trawiennych człowieka, przez co nie trawionych przez nasz organizm. Czy warto spożywać coś co nie jest trawione? TAK! Pomimo to, że błonnik przechodzi w niezmienionej postaci przez nasz przewód pokarmowy, to jest on niezbędny do zachowania pełnego zdrowia. Jego głównym zadaniem jest przyspieszanie przemiany materii. Pęczniejąc w żołądku daje uczucie sytości, a odpowiednia jego ilość w diecie może zapobiegać wielu chorobom – głównie cywilizacyjnym (czyli tym spowodowanym naszym stylem życia, na które choruje obecnie znaczna część społeczeństwa).
Ze względu na rolę jaką błonnik pełni możemy go podzielić na dwie grupy:
Błonnik nierozpuszczalny ulega w przewodzie pokarmowym tylko nieznacznym przemianom. Znajduje zastosowanie w leczeniu zaparć, ma funkcje detoksykacyjne (dzięki zwiększeniu przemiany materii), a pęczniejąc w żołądku daje uczucie sytości.
Błonnik rozpuszczalny lekko spowalnia metabolizm, dlatego polecany jest m.in. przy leczeniu biegunek. Ma także działanie profilaktyczne w przypadku wielu chorób: – cukrzycy, ponieważ obniża poziom cukru we krwi – miażdżycy, gdyż zwiększa wydalanie cholesterolu oraz kwasów żółciowych z kałem zapobiegając powstawaniu zmian miażdżycowych – chorób nowotworowych, ze względu na właściwości regulujące skład flory bakteryjnej (szczególnie pektyny).
Gdzie jest błonnik?
Błonnik nierozpuszczalny zawarty jest głównie w pełnych ziarnach zbóż (nieoczyszczone mąki – razowa, pełnoziarnista, orkiszowa czy żytnia), kaszach (gryczana, pęczak, jaglana), we wszystkich warzywach (buraki, marchew, seler, pietruszka, cykoria, pomidory – najlepiej jedzone ze skórką, warzywa strączkowe itp.) oraz owocach (maliny, truskawki, jagody, cytrusy oraz jabłka i gruszki jedzone ze skórką), bogate w błonnik są także owoce suszone. Dobre źródła błonnika rozpuszczalnego, to grejpfruty i pomarańcze (szczególnie albedo – biała gorzkawa skórka), marchew, jabłka, brązowy ryż, owies, jęczmień i otręby.
Wydawałoby się, że błonnik występuje w naprawdę wielu produktach, a mimo to nie wszystkim udaje się dostarczyć odpowiednią jego ilość z pożywieniem. Statystyczny Polak je średnio o połowę błonnika za mało! Zalecane przez dietetyków zapotrzebowanie, to około 30 g na dobę (od 20 do 40 g).
Już dziś zamień białe bułeczki na grahamki lub bułki razowe, pszenny makaron na ten z pełnego ziarna lub kaszę gryczaną. Wyrób sobie nawyk dodawania warzyw do każdego posiłku. Słodkie płatki śniadaniowe zamień na płatki owsiane. Pokochaj warzywa strączkowe – przynajmniej dwa razy w tygodniu zastąp nimi tradycyjny obiad mięsny. Piekąc ciasto przynajmniej połowę jasnej mąki zastąp pełnoziarnistą. Naleśniki zrób z mąki gryczanej, a do pracy weź sałatkę z kaszą i warzywami. Zamiast ciasteczek sięgnij po owoce lub warzywa. A na kolację zamiast kanapek zrób zapiekaną z kaszą i warzywami.
Pamiętaj też, by zwiększając ilość produktów bogatych w błonnik robić to stopniowo, aby uniknąć wzdęć czy boleści brzucha. Równolegle pij także odpowiednią ilość wody (około 2 litry), by Twoja przygoda z błonnikiem nie zakończyła się bolesnymi zaparciami.
A co jeśli cierpimy na uporczywe zaparcia i potrzebujemy pomocy już dziś?
Na szczęście w sklepach i aptekach są dostępne preparaty błonnika – otręby z różnych zbóż (pszenicy, żyta czy owsa) lub bardzo powszechny ostatnio błonnik uzyskany z łupin nasiennych babki płesznik (Plantago afra L.) lub babki jajowatej (Plantaginis ovatae semen). Preparaty te zawierają nawet do 80% błonnika i już dwie łyżeczki dziennie pokrywają dzienne zapotrzebowanie na ten składnik! To naprawdę warte uwagi produkty. Wielu moich pacjentów o nie pyta, więc pozwólcie, że pokrótce o nich napiszę.
Obie te rośliny są ziołami należącymi do rodziny babkowatej i stanowią same w sobie całkowicie naturalne źródło błonnika. Stosowane są jako łagodne środki przeciw zaparciom – bezpieczne także u niemowląt, małych dzieci czy kobiet ciężarnych. W jelitach silnie pęcznieją pobudzając perystaltykę. Ich działanie zazwyczaj jest zauważane po około 12 – 24 godzinach. Zawierają dużą ilość błonnika – takiego samego jak ten, który występuje w siemieniu lnianym czy otrębach owsianych. Nasiona i łupiny babki jajowatej zawierają polisacharydy śluzowe, które wiążąc wodę, pęcznieją i tworzą w jelitach lepki roztwór, który ma przy okazji działanie osłonowe.
Zarówno babkę jajowatą, jak i płesznik warto włączyć do diety odchudzającej ze względu na to, że zmniejsza uczucie głodu, syci, przyśpiesza przemianę materii i do tego ogranicza wchłanianie tłuszczu z posiłków.
obniża poziom cholesterolu
Produkty przygotowane z obu tych roślin odgrywają istotną rolę w kontroli poziomu cholesterolu we krwi. Dzięki obniżaniu stężenia “złego” (LDL) i zwiększaniu poziomu “dobrego” (HDL) zmniejszają ryzyko wystąpienia chorób układu krążenia. Przy lekkiej hypercholesterolemii warto włączyć babkę jajowatą lub płesznik do codziennej diety zamiast farmakoterapii. W bardziej zaawansowanej chorobie można stosować te produkty jako leczenie wspomagające.
reguluje stężenie cukru we krwi
Babka jajowata, jak i płesznik dzięki wysokiej zawartości błonnika redukuje poziom cukru we krwi zmniejszając stężenie glukozy nawet o około 12 %! Warto ją włączyć do diety w przypadku cukrzycy, a także gdy jesteśmy w grupie ryzyka jej wystąpienia. Produkt ten jest wskazany także w diecie osób chorujących na insulinooporność. Jedynie trudna do wyregulowania cukrzyca jest przeciwwskazaniem do stosowania babki.
owoce suszone dodawane np. do wigilijnego kompotu to rewelacyjne źródło błonnika
na zdrowe jelita
Babka płesznik oraz jajowata są doskonałym dodatkiem w diecie osób z zespołem jelita drażliwego. Regularne spożywanie przynajmniej jednego z tych preparatów łagodzi objawy choroby i reguluje wypróżnienia. Co ciekawe włączenie babki jest zalecane zarówno w przypadku biegunek, jak i zaprać. Warto po nią sięgnąć także w przypadku hemoroidów!
Jak włączyć babkę jajowatą do diety?
Najprościej postępować według instrukcji dołączonej do produktu, czyli łyżkę nasion zalać szklanka wody lub soku i wymieszać. Odstawić na 1-2 minuty do lekkiego napęcznienia i wypić – najlepiej na czczo i obowiązkowo popijając dodatkową szklanką wody.
Jednak babkę płesznik można także dodawać do innych posiłków. Ze względu na to, że silnie chłonie wodę doskonale zagęszcza koktajle, zupy czy musy owocowe. Babkę płesznik można użyć zamiast jajka do produkcji kotletów czy ciasta lub chleba (doskonale się sprawdza w chlebie czystoziarnistym – bez mąki). Warto dodać ją do kasz, płatków owsianych, musli czy wielu innych posiłków, szczególnie tam gdzie brakuje błonnika.
błonnik plus woda
Pamiętaj jednak, że błonnik lubi wodę! Włączając babkę czy inny wysokobłonnikowy produkt do diety koniecznie zwiększ ilość wypijanej wody. Na każdą łyżkę nasion dodatkowo 1 szklankę wody. Zapominając o tym możesz doprowadzić do bolesnych zaparć.
Warto też pamiętać, że zbyt duża podaż błonnika może zaburzyć wchłanianie wapnia. Dlatego korzystne jest łączenie babki z produktami nabiałowymi oraz robienie co jakiś czas przerw w zażywaniu.
babka płesznik z maślanką i owocami
Stosujecie ten produkt w swojej diecie? Podzielcie się własnymi doświadczeniami!
Kruche, mocno czekoladowe, słodkie, ale przełamane kwaskowatym posmakiem owoców. Te muffinki są przepyszne, szybkie i niezwykle proste w produkcji. Do ich wypieku ubrudzisz jedną miskę i łyżkę! Nawet mikser nie jest potrzebny. Zróbcie sobie na weekend! 🙂
Piekłam je już wiele razy – zdecydowanie są u mnie w domu hitem! Poza jeżynowym sezonem używam ulubionych owoców – mrożonych lub sezonowych, świeżych. W tych babeczkach testowałam już truskawki, maliny, borówki oraz pokrojone w kostkę jabłko. Na pewno najlepsze tu będą owoce lekko kwaskowate! 🙂
Muffiny są bez glutenu i bez laktozy.
bezglutenowe muffiny czekoladowe
przepis na 12 dużych babeczek:
200 g mąki jaglanej
2 tabliczki gorzkiej czekolady (minimum 60 %)
120 g masła klarowanego (może być olej kokosowy, jeśli ktoś lubi)
3 jaja
1 łyżeczka proszku do pieczenia
owoce (jeżyny/maliny/borówki/jagody po kilka sztuk na muffinkę lub pokrojone jabłko/gruszka)
ew. 4 – 5 łyżek cukru (ksylitolu, erytrolu)
Czekoladę rozpuść z masłem lub olejem oraz cukrem w kąpieli wodnej (miskę z czekoladą i masłem stawiamy na garnku z gotującą się wodą). Do rozpuszczonej i lekko przestudzonej masy wbijaj stopniowo jaja dodając na przemian przesianą wraz z proszkiem do pieczenia mąkę. Wymieszaj wszystko dokładnie łyżką lub mikserem.
Ostrożnie przekładaj ciasto do foremek wyłożonych papilotkami. Do każdej foremki włóż kilka jeżyn lub innych owoców (jagody, maliny, borówki amerykańskie, cząstki kwaśnego i twardego jabłka).
Piecz 20 – 25 minut w piekarniku nagrzanym do 180 st. C.
Jeśli nie dysponujesz mąką jaglaną możesz zrobić ją samodzielnie. Upraż na suchej patelni odważoną porcję kaszy jaglanej i po wystudzeniu zmiel ją w młynku do kawy.
bezglutenowe muffiny czekoladowe – ile mają kalorii??